Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznaje, że miał wątpliwości, przyznając producentom wysokokalorycznych posiłków i napojów, takich jak McDonald’s i Coca-Cola, tytuł oficjalnych sponsorów igrzysk.
Członkowie komitetu i wielu innych ludzi słusznie pytali, w jaki sposób BigMac promuje wartości wyrażane przez oficjalne motto: citius, altius, fortis, czyli szybciej, wyżej, mocniej. Jednak wyłączenie tych marek ze sponsoringu, czego domagają się niektórzy krytycy, nie jest rozwiązaniem.
Otyłość to coraz większy problem na całym świecie. W Wielkiej Brytanii, która jest gospodarzem tegorocznych igrzysk, dwie trzecie dorosłych i jedna trzecia dzieci ma nadwagę. Wszechobecna oferta fast foodów z ich uzależniającą kombinacją tłuszczu, cukru i soli przyczynia się do tego, że nasze wagi pokazują coraz bardziej zastraszające wyniki.
Jednak nie ma nic złego w okazjonalnym jedzeniu czipsów czy piciu napoju gazowanego. Problem polega na powszechnej ignorancji w kwestii dobrych nawyków żywieniowych, a wysokie ceny zdrowszej żywności sprawiają, że niektórych rodzin po prostu na nią nie stać. Najlepszą odpowiedzią na te wyzwania jest kompleksowy program rządowy, który edukowałby dzieci od najmłodszych lat i wspierał rodziny znajdujące się w trudnej sytuacji.
Zadaniem MKOl nie jest rozwiązywanie globalnego problemu otyłości, ale mógłby on robić więcej w tej sprawie, np. stawiając wyższe wymagania sponsorom ze wszystkich sektorów. Globalne marki ostro walczą o to, by móc na swoich produktach umieszczać olimpijskie kółka. Komitet powinien ostro wymagać od sponsorów, by przedstawiali dowody na to, że angażują się w promowanie wartości olimpijskich. Dotyczy to zarówno Rio Tinto w kwestii ochrony środowiska, jak i Coca-Coli, jeżeli chodzi o zdrowy tryb życia. Podstawą wszelkich ofert sponsorskich powinny być realne projekty.
W przypadku firm produkujących wysokokaloryczne posiłki komitet powinien również rozważyć wymóg, by na reklamach z użyciem olimpijskiego logo znalazły się ostrzeżenia na temat skutków zdrowotnych regularnego spożywania fast foodów – tak jak ma to miejsce w przypadku papierosów. I wreszcie kryteria, na podstawie których wybierani są wszyscy sponsorzy, powinny być jawne. Publiczna kontrola to najlepsza gwarancja, że nie tylko pieniądze są decydującym czynnikiem.
Przy tak ostrych kryteriach MKOl mógłby mieć mniejszy wybór, jeżeli chodzi o sponsorów. Koszty igrzysk rosną w postępie geometrycznym, mimo że liczba sportowców nie zmieniła się specjalnie w ciągu dekady. To rodzi pytanie, czy nie za dużo pieniędzy jest wydawanych w coraz bardziej nieefektywny sposób? Większe nie zawsze znaczy lepsze. Czasami może być nawet niebezpieczne dla twojego zdrowia.