Rząd nie rezygnuje z wprowadzenia Polski do strefy euro. Ale najpierw Euroland musi wyjść z kłopotów.
Tak zapowiada pełnomocnik rządu do spraw wprowadzenia euro Jacek Dominik, wiceminister finansów. Jak mówi, rząd jest zdeterminowany, by wprowadzić Polskę do unii walutowej, o czym świadczy to, że ciągle trwają prace nad praktycznym przygotowaniem wejścia do strefy. Jest jednak jedno „ale”.
– Wejście do strefy euro nie zależy tylko od determinacji władz polskich – wiele zależy od zmian w samej strefie euro. Z uwagi na niepewne perspektywy strefy nie ma więc sensu dyskutować obecnie o dacie przyjęcia wspólnej waluty. Kluczowy wydaje się rozwój sytuacji do końca tego roku – mówił wczoraj dziennikarzom.
Choć końca kryzysu w strefie euro nie widać, pełnomocnik robi swoje. Do końca tego roku prace mają zakończyć zespoły robocze pracujące nad szczegółowym planem działań, które trzeba będzie przeprowadzić, gdy zapadnie decyzja o przystąpieniu Polski do strefy euro. Efektem tych prac mają być raporty będące rodzajem instrukcji wprowadzenia euro w Polsce. Nie będzie w nich daty akcesji. Ale z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że nie nastąpi ona szybko. Choćby dlatego że Polska nie spełnia dziś większości kryteriów. W tym kryterium stabilności kursu, bo żeby je wypełnić, trzeba by wprowadzić na dwa lata złotego do korytarza dopuszczalnych wahań kursu. Nawet po tym dwuletnim okresie procedura przyjęcia euro potrwałaby jeszcze rok.