PGNiG żąda od Rosjan 20-proc. obniżki cen i intensyfikuje poszukiwania gazu łupkowego. Chce w ten sposób zyskać kartę przetargową w negocjacjach z Gazpromem w sprawie nowego kontraktu jamalskiego.
Gaz łupkowy alternatywą dla rosyjskiego surowca / DGP
Podpisanie umowy o powołaniu pierwszego łupkowego sojuszu w Polsce ma przyczynić się do ostrego przyspieszenia prac poszukiwawczych. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie ukrywa, że samo nie byłoby w stanie sfinansować kosztownych wierceń. Stąd w inwestycje zaangażowane zostaną koncerny energetyczne, spółki sektora miedziowego, chemicznego i naftowego. Pierwszy wielostronny kontrakt tego typu będzie podpisany w środę.

Zdążyć przed Gazpromem

Dzięki współpracy PGNiG chce do 2019 r. poznać potencjał naszych złóż niekonwencjonalnego surowca. – Ta wiedza da nam komfort przy renegocjacji kontraktu z Gazpromem, który kończy się w 2022 r. Trzy lata wcześniej musimy mieć jasną odpowiedź, ile gazu jesteśmy w stanie wydobywać – tłumaczy osoba związana z PGNiG.
W 2022 r. kończy się kontrakt jamalski, w ramach którego importujemy z Rosji ok. 10 mld m sześc. gazu rocznie. Bardzo drogiego gazu, który pokrywa ponad 70 proc. naszych potrzeb. PGNiG zamierza mocno ograniczyć ilość sprowadzanego paliwa na rzecz krajowego wydobycia, zarówno gazu konwencjonalnego, jak i łupkowego. Zamierza też zmniejszyć cenę, jaką płaci Rosjanom.
Dziś za gaz importowany z Rosji płacimy najwięcej w Europie. Średnio Gazprom na Zachód surowiec sprzedaje po 450 dol. za 1 tys. m sześc. Polska płaci jednak ok. 550 dol., a od lipca na skutek wzrostu notowań cen ropy naftowej (od niej uzależniona jest cena gazu sprowadzanego przez nas z Rosji) jeszcze drożej.



Kiedy porozumienie

Dotychczasowe próby renegocjacji cen podejmowane przez PGNiG kończyły się fiaskiem, dlatego spółka skierowała sprawę do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie. Jak ustaliliśmy, jesienią mają rozpocząć się pierwsze przesłuchania stron. Wyrok ma zapaść w I kw. 2013 r.
Nawet jeśli decyzja będzie pozytywna dla PGNiG, nie oznacza to, że Gazprom od razu będzie sprzedawał nam surowiec taniej. Eksperci podkreślają, iż można spodziewać się, że Rosjanie złożą odwołanie od niekorzystnego wyroku i sprawa toczyłaby się nawet kilkanaście miesięcy dłużej.
PGNiG liczy, że do końca roku uda się porozumieć z Gazpromem. W ubiegłym tygodniu wiceprezes koncernu Aleksandr Miedwiediew deklarował, że kompromis zostanie zawarty do końca Euro 2012. Ale w miniony weekend nie doszło ani do ugody, ani nawet do spotkania stron. Powód? Zbyt duże rozbieżności stanowisk.
Z naszych informacji wynika, że PGNiG stara się o 20-proc. obniżkę. Gazprom dotąd zgadzał się na upusty względem swoich europejskich odbiorców w granicach 10 –15 proc. – Gazprom ma naszą formułę złożoną w arbitrażu i to jest główny punkt odniesienia do dalszych rozmów. Czekamy na konstruktywne propozycje Rosjan – usłyszeliśmy w resorcie skarbu.
Wyrok arbitrażu na początku 2013 roku
Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes PGNiG
Gazprom zapewniał, że do końca Euro 2012 zakończą się negocjacje w sprawie obniżki cen. A jednak porozumienia nie ma. Dlaczego?
O to trzeba pytać prezesa Gazprom Exportu Aleksandra Miedwiediewa, który zapowiadał taki termin porozumienia.
Czy w ostatnich tygodniach prowadzone były w ogóle rozmowy z Rosjanami w tej sprawie?
Spotkaliśmy się trzy tygodnie temu przy okazji posiedzenia rady nadzorczej EuRoPol Gazu, ale jego tematyka nie dotyczyła cen gazu. Potem doszło do spotkania, już mniej formalnego, na meczu Polska – Rosja. Ale nie prowadziliśmy wówczas rozmów biznesowych, tylko czysto sportowe.
Domagacie się ponad 20-proc. obniżki?
Na to pytanie, ze względu na procedurę arbitrażową, nie mogę odpowiedzieć. Chcemy mieć cenę odzwierciedlającą wielkość zakupów i nasze miejsce na gazowej mapie Europy. Liczę, że arbitrzy podzielą nasz pogląd. Zgodnie z harmonogramem postępowanie przed trybunałem w Sztokholmie ma się zakończyć w przyszłym roku. Decyzji trybunału spodziewamy się w I kw. 2013 r.