Starszy analityk z BRE banku Marcin Mazurek o wtorkowych danych GUS, zgodnie z którymi roczna produkcja przemysłowa w maju wzrosła o 4,6 proc., po wzroście o 2,9 proc. w kwietniu br., a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosła o 4,5 proc.:

"Dane są zaskakujące i trudno jest wskazać jeden czynnik, który zaważył na tym, że produkcja jest wyższa od oczekiwań. W kompozycji danych widać, że spadają sekcje eksportowe, co przekształca się w trwałą tendencję. Biorąc pod uwagę to, co się dzieje za granicą i koniunkturę w gospodarce światowej, to tu raczej odbicia nie możemy się w najbliższym czasie spodziewać.

Może Euro 2012?

Rosną natomiast sekcje krajowe, co może mieć związek z kończeniem inwestycji infrastrukturalnych, czy też efektem Euro 2012. Wcześniej w innych krajach podobny efekt nie był jednak w produkcji widoczny, więc to raczej tylko hipoteza robocza.

Czerwiec i lipiec to miesiące dość niskiej bazy statystycznej, więc odczyty produkcji mogą być wysokie, ale prawdziwy trend ujawni się w danych sierpniowych lub wrześniowych. Wtedy powinno dojść do głosu osłabienie wzrostu w światowej gospodarce i osłabienie sekcji krajowych, związane z niższą konsumpcją i inwestycjami.

Można się zastanawiać, co zrobi Rada Polityki Pieniężnej, gdyż dane o produkcji osłabiają nieco obraz, który wyklarował się ostatnio po wypowiedziach prezesa NBP Marka Belki i niższym wskaźniku inflacji. Nie wydaje się, aby Rada na podstawie tylko danych o produkcji podjęła decyzję o podniesieniu stóp. Ani my, ani NBP nie będą wiedzieć, skąd się wziął wzrost - ten wzrost może być jednorazowy. Spadek w sekcjach eksportowych wskazuje, że eksport nie będzie silnikiem polskiej gospodarki.

Ponadto korzystny wynik wyborów w Grecji oraz zapowiedź stymulacji monetarnej ze strony banków centralnych mogą mieć pozytywny wpływ na złotego, co w krótkim terminie może dać dodatkowy efekt antyinflacyjny. Decyzja o podwyżce stóp byłaby więc ryzykowna".