Główny ekonomista banku PBP Ignacy Morawski o wtorkowych danych GUS, zgodnie z którymi roczna produkcja przemysłowa w maju wzrosła o 4,6 proc. po wzroście o 2,9 proc. w kwietniu br., a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosła o 4,5 proc.:

"Dane o produkcji przemysłowej za maj są zaskakująco dobre. Biorąc pod uwagę dużą rolę tych danych w szacowaniu tempa wzrostu gospodarczego, można wstępnie prognozować, że drugi kwartał 2012 r. nie przyniósł znaczącego spowolnienia dynamiki PKB w porównaniu z kwartałem pierwszym.

Produkcja wzrosła w maju o 4,6 proc. rok do roku (4,5 proc. w porównaniu z kwietniem), czyli grubo powyżej moich prognoz. W dużym stopniu wynika to z przeszacowania w prognozie znaczenia długiego majowego weekendu, ale nawet uwzględniając tę korektę dane wydają się niezłe.

Częściowo przemysł mógł być wspierany przez słabszy kurs złotego, a częściowo przez przyspieszenie inwestycji publicznych. Ten drugi czynnik widać np. po bardzo wysokim wzroście w kategorii koks i produkty rafinacji ropy naftowej, do której należy m.in. produkcja asfaltu, smoły itd. Widać, jak bardzo wykonawcom zależało na dokończeniu części prac przed EURO2012.

Wyniki produkcji nie stanowią jednak przełomu w ocenie ścieżki wzrostu gospodarczego. PKB zwalnia i ten proces będzie kontynuowany, choć ścieżka spowolnienia nie jest na razie stroma. Wzrost PKB w II kwartale powinien znaleźć się pomiędzy 3 proc. a 3,4 proc. rok do roku, czyli mimo wszystko niżej niż 3,5 proc. zanotowane w I kwartale.

Dla Rady Polityki Pieniężnej dane powinny być raczej neutralne. Szybszy wzrost produkcji to z jednej strony sygnał "jastrzębi", ale łącząc je z danymi o płacach, widać, że pracownicy nie mają siły przebicia w negocjacjach płacowych nawet przy rosnącej wydajności - a to jest sygnał raczej "gołębi". Spodziewam się utrzymania w najbliższych miesiącach stóp procentowych bez zmian, choć zwolennicy podwyżek kosztu pieniądza po lepszych danych z gospodarki na pewno nie ucichną.