Rosnące koszty zaciągania kredytów przez Hiszpanię sugerują, że kraj ten zmierza w stronę klasycznego bailoutu. W południowej Europie mamy do czynienia z tą samą polityką pomocową, która wpędziła Irlandię w status pariasa na rynkach kapitałowych – twierdzi agencja Bloomberg.

Dziesięcioletnie pożyczki dla Hiszpanii podrożały o 76 punktów bazowych od czasu gdy rząd w Madrycie zwrócił do Unii o przyznanie 100 mld euro na rekapitalizację hiszpańskich banków. Na dzisiejszej aukcji płacono inwestorom 7,09 proc., chociaż rekord padł już w poniedziałek, gdy premie wyniosły 7,29 proc.

Niemcy nie chcą wyrazić zgody na bezpośrednie wspieranie banków regionu. Ale przekazując te środki za pośrednictwem rządu zwiększa się ciężar zadłużenia, podcina wiarygodność kredytową kraju i podsyca niepokój inwestorów, że pozostają w tyle za oficjalnymi kredytodawcami w kolejce do spłat należności.

“Niemcy wciąż nie chcą przyznać się do swoich błędów” – mówi Ray Kinsella, wykładowca bankowości I finansów na University College w Dublinie – “To źle, że ciężar korekty spada na barki krajów peryferyjnych, które w istocie działają jako ubezpieczyciele” niemieckich i francuskich banków, które odnoszą największe korzyści z handlu w regionie euro.

Irlandzkie banki potrzebowały 62 mld euro po załamaniu się dziesięcioletniego boomu na rynku nieruchomości w 2008 roku. W Hiszpanii rząd oczekuje na na wyniki audytu sektora finansowego przez firmy konsultingowe Roland Berger i Oliver Wyman.

„Istnieje znaczące poparcie dla koncepcji bezpośredniego wspierania banków funduszami, ale nie jest ono dostatecznie silnie wśród krajów z ratingiem AAA” – powiedział w zeszłym tygodniu irlandzki minister finansów Michael Noonan – „A ci co dużo płacą, mają najwięcej do powiedzenia”.

Niemcy, które posiadają najwyższe ratingi AAA u wszystkich wielkich agencji ratingowych są największym dostawcą środków dla europejskich bailoutów. Ich wkład do Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej wynosi 211 mld euro, czyli 27 proc. W lipcu ma ruszyć Europejski Mechanizm Stabilizacyjny, ESM, z „zaporą ogniową” wartości 500 mld euro.

“Toksyczny” związek między bankami i państwowym długiem jest “ewidentny w Hiszpanii” – twierdzi Alan Aherane, były doradca ekonomiczny irlandzkiego ministra finansów Bria na Lenihana – „ Jedyne co mogłoby to się zmienić, to sytuacja, w której 100 mld euro na hiszpańskie banki wyszłyby z funduszow ESM. Byłaby to zmiana reguł gry, gdyż banki otrzymałby pomoc bezpośrednio.