Kryzys nie zaszkodził producentom polskiego jedzenia. Dobre i relatywnie tanie sprzedaje się w dobrym tempie.
Wartość handlu zagranicznego produktami rolno-spożywczymi / DGP
W pierwszym kwartale tego roku polskie firmy sprzedały za granicą produkty rolno-spożywcze za ponad 3,8 mld euro. To o 8,5 proc. więcej niż przed rokiem – wskazują dane resortu gospodarki. Wynik tym bardziej zasługuje na uznanie, że w tym czasie cały polski eksport zwiększył się tylko o 1,3 proc.
– Nawet w krajach ogarniętych kryzysem popyt na żywność nie spada. Co najwyżej konsumenci sięgają po produkty tańsze. Powód jest prosty – z jedzenia nie można zrezygnować tak łatwo, jak z dóbr trwałego użytku – tłumaczy Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ. W obecnej sytuacji eksportowi polskiej żywności sprzyja też osłabienie złotego – zwiększa jego opłacalność. Czy może być jeszcze lepiej?
Zdaniem części analityków w drugiej połowie roku na skutek Euro 2012 jeszcze zwiększy się zapotrzebowanie na polskie jedzenie na zagranicznych rynkach. – W czerwcu kilkaset tysięcy kibiców z różnych krajów będzie degustować naszą żywność. Część z nich może się w niej rozsmakować i po powrocie do domu zacznie ją kupować – ocenia Winek.
Nadzieję na to ma wiele firm. Dariusz Sapiński, prezes Mlekovity, potentata w branży mleczarskiej, mówi, że licząc na zwiększone zainteresowanie ich produktami, przygotowali specjalną ofertę, w której każdy produkt już w swojej nazwie ma zaznaczone, że jest polski.
– Eksportowi sprzyjają też międzynarodowe sieci handlowe funkcjonujące w Polsce, które wysyłają za granicę nasze towary – uważa Andrzej Kalicki, kierownik zespołu monitoringu zagranicznych rynków rolnych FAMMU/FAPA.
Jeżeli chodzi o całoroczne prognozy, każda z branżowych instytucji prezentuje inną teorię. Według analityków Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej eksport zwiększy się o ponad 2 proc. – Tę prognozę zweryfikujemy jesienią, gdy będą znane wyniki z pierwszego półrocza – zastrzega Wiesław Łopaciuk, ekspert IERiGŻ. Natomiast Dariusz Winek z BGŻ jest przekonany, że eksport może się zwiększyć o ponad 10 proc., co oznaczałoby, że będzie niewiele niższy niż ubiegłoroczny (11,8 proc.).
Innymi słowy, w wariancie pesymistycznym eksport zwiększy się o 400 mln euro, a w wariancie optymistycznym – aż o 1,5 mld euro. Dałoby to rekordową wartość polskiej żywności wysłanej za granicę – 16,5 mld euro, czyli (po dzisiejszym kursie) ponad 70 mld zł.
Z danych resortu gospodarki wynika, że najwięcej polskiej żywności kupują mieszkańcy UE. W pierwszym kwartale trafiło tam blisko trzy czwarte naszego jej eksportu. Jednak sprzedaż na tym rynku zwiększyła się tylko o 6,3 proc. Natomiast eksport żywności do Wspólnoty Niepodległych Państw wzrósł aż o 17,3 proc. i wyniósł blisko 479 mln euro. UE i WNP to jednak niejedyne rynki zbytu polskich artykułów. Na przykład mięso wieprzowe sprzedajemy nawet do Japonii i Hongkongu. A największym odbiorcą naszego mleka i śmietany jest Algieria.
Jest też pewne, że tak jak w latach poprzednich w handlu żywnością uzyskamy dodatnie saldo – w ubiegłym roku wyniosło ono 2,6 mld euro, a w tym roku może wynieść nawet 3,3 mld euro.