Za kilka dolarów można obstawić na Intrade.com prawdopodobieństwo ekonomicznych katastrof i sukcesów.
Kryzysowe kontrakty / DGP
Jak bardzo powinniśmy się obawiać rozpadu strefy euro? Są miejsca, gdzie wprost wycenia się prawdopodobieństwo takich zdarzeń. Można obstawić wyjście jakiegoś kraju przed końcem tego czy przyszłego roku z Eurolandu albo też nadanie przez agencję Standard & Poor’s ratingu oznaczającego bankructwo któregoś z krajów unii walutowej. Jednym z takich miejsc jest Intrade.com – rynek przewidywań.
Inwestorzy, zwykle osoby prywatne, po prostu zakładają się tam o bardziej lub mniej doniosłe wydarzenia natury ekonomicznej: czy następnego dnia amerykańska giełda zyska czy straci albo ile zarobi podczas pierwszego weekendu wyświetlania w kinach „Królewna Śnieżka i łowca”. Za zakłady płacą prawdziwymi pieniędzmi (poszczególne kontrakty kosztują w przedziale od zera do 10 dol.). Czym różni się to od pójścia do bukmachera? Ano tym, że na takim rynku można zająć zarówno długą pozycję („Śnieżka” zarobi więcej niż 57,5 mln dol.), jak i krótką pozycję (wpływy będą mniejsze).
Jak wyglądają notowania strefy euro? Wygląda na to, że w tym roku do rozpadu jeszcze nie dojdzie. Prawdopodobieństwo, że jakiś kraj zadeklaruje opuszczenie unii walutowej do północy 31 grudnia 2012 r., jest obecnie wyceniane na 40 proc. Jesienią ubiegłego roku szacowano je nawet na 60 proc., ale jeszcze na początku maja tego roku było to niewiele ponad 20 proc. Oczekiwania zmieniły się po wyborach parlamentarnych w Grecji, które nie pozwoliły na utworzenie rządu, pokazały natomiast siłę ugrupowań sprzeciwiających się reformom, od których uzależniona jest przyszłość Aten.
Sytuacja w strefie euro jest tak zmienna, że przewidywanie tego, co wydarzy się w perspektywie półtora roku, to wróżenie z fusów. Dlatego prawdopodobieństwo wyjścia jakiegoś kraju z unii walutowej jest oceniane wyżej – na blisko 60 proc. Można też kupować i sprzedawać zakłady na trwałość strefy euro do końca 2014 r. Zaskoczenia nie ma: prawdopodobieństwo wyjścia do tego czasu przynajmniej jednego z członków Eurolandu jest wyceniane na 65 proc.
Jeśli wierzyć notowaniom na Intrade.com, dużo mniejsze jest ryzyko, że któryś kraj zostanie uznany przez S&P za bankruta. Najbardziej prawdopodobny kandydat to Grecja. Z kolei w odniesieniu do Hiszpanii, gdzie narastają problemy związane z koniecznością dokapitalizowania sektora bankowego (i gdzie kilka dni temu jedna z agencji ratingowych dokonała dużego cięcia oceny wiarygodności), prawdopodobieństwo bankructwa jest wyceniane na troszkę więcej niż 10 proc. Równocześnie szanse (inni powiedzieliby: ryzyko), że Hiszpania otrzyma program pomocowy ze strony Unii Europejskiej lub Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wynoszą pół na pół.
Jeśli ktoś szukałby na rynku przewidywań pozytywnych informacji, powinien zwrócić uwagę na kontrakt dotyczący tego, czy do połowy bieżącego roku Niemcy stracą najwyższy rating AAA. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest oceniane na 2,5 proc.

Ryzyko rozpadu strefy euro do końca 2014 r. wynosi 65 proc.