W środę na rynek napłyną ważne dane makro ze Stanów Zjednoczonych i strefy euro. Spadające wartości kontraktów na zachodnioeuropejskie i amerykańskie indeksy oraz ujemne zakończenia sesji w Azji mogą oznaczać, że notowania w Warszawie rozpoczną się negatywnie, oceniają analitycy.

„Wczorajszą sesję z pewnością możemy zaliczyć do udanych. Chyba niewielu graczy spodziewało się, że na pogrążonym w marazmie rynku stać będzie kupujących do mocnego przechwycenia inicjatywy i wyciągnięcia indeksów na solidne plusy. WIG20 zyskał 1,71% (2090.74 pkt.), WIG 1,3%, ale należy także zwrócić uwagę, że również mWIG oraz sWIG zwyżkowały. Obroty nie były wprawdzie imponujące, bo na szerokim rynku wyniosły 512 mln PLN, niemniej przekroczenie 0,5 mld PLN nie jest obecnie wynikiem najgorszym"- ocenił analityk BDM Krzysztof Zarychta.

W jego ocenie może brak nowych wiadomości ze Strefy Euro mógł wystarczyć, aby inwestorzy choć częściowo zapomnieli o kryzysie i powiększyli sentyment do ryzyka. Pozytywnie mogły zostać również odebrane słowa premiera Hiszpanii Mariano Rajoy , który powiedział, że jego kraj sam uzdrowi, nadwątlony w wyniku kryzysu na rynku nieruchomości, system bankowy. „Dziś na notowania wpływ będą mieć dane makro z Eurolandu oraz z Ameryki. O 11.00 na rynek napłyną wskaźniki ze strefy euro: indeks nastrojów biznesu, indeks nastrojów w gospodarce oraz indeks nastrojów konsumentów.

Przed zakończeniem handlu poznamy jeszcze amerykański indeks podpisanych umów kupna domów (0,1% m/m). Biorąc pod uwagę poranne spadające wartości kontraktów na zachodnioeuropejskie i amerykańskie indeksy oraz ujemne zakończenia sesji w Azji należy spodziewać się dziś negatywnego rozpoczęcia sesji notowań ciągłych w Warszawie"- podsumował Zarychta.