Z takim obrazem rynku mamy w Warszawie do czynienia już od lutego, a w Europie od marca. Nie ma wielkich szans na poprawę sytuacji przynajmniej do kolejnych wyborów w Grecji.

Odreagowanie majowych spadków trwało zaledwie dwa dni. Środowa zniżka nie przesądza co prawda o zakończeniu wzrostowej korekty, ale krótkoterminowy trend wydaje się niezagrożony. Sytuacja wyjaśni się dopiero po czerwcowych wyborach w Grecji i do tego czasu trudno spodziewać się zmiany nastrojów na rynkach finansowych. Tym bardziej, że sygnały płynące z globalnej gospodarki też nie są pocieszające.

W środę przed południem złe wieści nadeszły z Japonii, gdzie mocno rozczarowała dynamika eksportu i importu oraz z Wielkiej Brytanii, gdzie zanotowano mocny spadek sprzedaży detalicznej. Nie brakowało też negatywnych opinii dotyczących bieżącej sytuacji i perspektyw na przyszłość.

Agencja Fitch poinformowała, że zdaniem jej analityków może być konieczne przeprowadzenie przez Europejski Bank Centralny trzeciej rundy LTRO, czyli długoterminowego wspomagania banków tanimi pożyczkami. Ewentualne wyjście Grecji ze strefy euro przyspieszyłoby termin tej operacji. Jednocześnie niemiecka prasa doniosła, że EBC powołał specjalny zespół antykryzysowy, na wypadek pogorszenia się sytuacji w Grecji.

W takiej atmosferze trudno było spodziewać się optymistycznego scenariusza na giełdach. WIG20 zaczął dzień od spadku o 0,8 proc. Podaż, choć niezbyt agresywna, sprawowała kontrolę nad rynkiem przez cały dzień. Wczesnym popołudniem sprowadziła indeks największych spółek do 2055 punktów, czyli nieco ponad 2 proc. poniżej wtorkowego zamknięcia.

Przez moment przełamany został poprzedni dołek z 17 maja. To zmobilizowało byki do obrony, ale zdołały one zredukować skalę spadku jedynie do około 1,6 proc.
W gronie największych spółek sytuacja była niezbyt zróżnicowana. Jedynym rodzynkiem były rosnące chwilami o ponad 3 proc. papiery TVN. Po południu dołączyły do nich walory JSW, rosnąc o 0,5 proc. Liderami spadków były najbardziej chwiejne spółki wchodzące w skład WIG20, czyli Synthos (spadek o 4 proc.) oraz Boryszew, Bank Handlowy i Lotos, zniżkujące po ponad 3 proc. Nieznacznie pod kreską znajdowały się papiery Tauronu i Telekomunikacji Polskiej.

Na głównych giełdach europejskim mogliśmy obserwować niemal lustrzane odbicie sytuacji z wtorku. Paryski CAC40 ponad 2 proc. zwyżkę zamienił w środę na spadek o tej samej skali. O około 1,5 proc. w dół szedł po południu DAX, a londyński FTSE zniżkował o 1,2 proc. Liderem spadków był tracący ponad 3,5 proc. moskiewski RTS. Nastrojów ani na moment nie poprawiły lepsze niż się spodziewano dane zza oceanu.

Sprzedaż nowych domów zwiększyła się z 332 do 343 tys., a indeks cen nieruchomości FHFA wzrósł o 1,8 proc., sześciokrotnie mocniej niż oczekiwano. Indeksy na Wall Street zniżkowały po 0,6-0,7 proc., podobnie jak przed publikacją tych informacji. W Paryżu spadek nadal oscylował wokół 2 proc. a we Frankfurcie indeks zbliżał się do podobnego poziomu. Na pół godziny przed końcem handlu w Warszawie wskaźnik naszych największych spółek tracił ponad 2,5 proc.


KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Roman Przasnyski, Open Finance