Szef Tesco Philip Clarke zrezygnował z rocznej premii w wysokości 372 tys. funtów (588 tys. dolarów) z powodu złych wyników trzeciej na świecie sieci supermarketów na rodzimym, brytyjskim rynku.

Akcje koncernu Tesco, który w styczniu ogłosił szokujące ostrzeżenie o możliwości spadku zysków, straciły w tym roku prawie jedną czwartą swej wartości rynkowej. Firma inwestuje obecnie na Wyspach około 1 miliard funtów, żeby powstrzymać spadek udziału w brytyjskim rynku – relacjonuje agencja Reuters.

Komunikat ogłoszony we wtorek na stronie internetowej Tesco zbiega się z informacją firmy, że około 5000 jej wiodących menedżerów otrzyma w tym roku obniżone premie, które stanowią tylko 16,9 proc. maksymalnej kwoty. Członkowie zarządu dostaną zaś 13,5 proc. z maksymalnego pułapu.

„Zdecydowałem juz na początku roku, że nie przyjmę premii. Nie jestem zadowolony z wyników w Wielkiej Brytanii” – napisał Clarke w oświadczeniu wysłanym do Reutersa.

Decyzja szefa Tesco zapada w okresie, gdy w Wielkiej Brytanii dochodzi do serii nagłaśnianych przez media buntów akcjonariuszy w związku z polityką płacową różnych firm, takich jak bank Barclays, spółka Inmarst czy finansowa grupa Prudential.

Zjawisko to już okrzyknięto mianem „wiosny akcjonariuszy”.

Sprzeciw inwestorów wobec podwyżek płac dla członków zarządów kulejących firm doprowadził w tym miesiącu do dymisji Andrew Mossa, szefa brytyjskiego koncernu ubezpieczeniowego Aviva i Sly’a Baileya, szefa grupy wydawniczej Trinity Mirror.

W marcu Clarke zwolnił szefa operacji Tesco na Wyspach, przejmując jego obowiązki i – jak podkreśla Reuters – sam znalazł się teraz na pierwszej linii do odstrzału, jeśli jego plany nie zdołają powstrzymać spadku sprzedaży.