Przywódcy państw G8 omawiają w sobotę w USA kwestie związane z kryzysem strefy euro oraz cenami ropy. "To dwa największe zagrożenia dla naszych gospodarek" - powiedział po porannym spotkaniu z prezydentem USA Barackiem Obamą premier W. Brytanii David Cameron.

W dwudniowym spotkaniu przywódców państw G8, które odbywa się w rezydencji amerykańskiego prezydenta w Camp David, uczestniczą tym razem również przedstawiciele Unii Europejskiej.

Odnosząc się do kryzysu zadłużenie w krajach strefy euro, prezydent Obama powiedział w sobotę, że polityka stymulowania wzrostu gospodarczego musi iść w parze z redukcją deficytów budżetowych.

Obama - jak pisze AFP - dał wyraźny sygnał, że popiera zwolenników stymulowania europejskiej gospodarki, spotykając się w piątek z prezydentem Francji Francois Hollande'em, którego zapewnił, że grupa G8 faworyzuje "odpowiedzialne podejście do oszczędności budżetowych". Hollande jest zwolennikiem równoważenia polityki oszczędności przez inwestycje pobudzające rozwój gospodarczy.

Prezydent USA ostrzegł też, że trudności, z jakimi borykają się kraje europejskie, mogą mieć fatalny wpływ na amerykańską gospodarkę, w której nastąpiło nieznaczne ożywienie.

Premier Cameron powiedział dziennikarzom, że przedmiotem rozmów, prócz problemów unii walutowej, "są wysokie ceny ropy, które przekładają się wysokie ceny paliw". Według Camerona uczestnicy szczytu "zrobili znaczne postępy" w szukaniu rozwiązań dla tych problemów. Premier nie odniósł się jednak do wcześniejszych spekulacji mediów, które przewidywały, że Obama zechce nakłonić partnerów do uruchomienia strategicznych rezerw ropy naftowej, zanim w lipcu wejdzie w życie embargo na import ropy z Iranu.

W sobotę uczestnicy szczytu G8 w czasie pięciu sesji roboczych mają omówić również kwestię bezpieczeństwa żywnościowego; ale oczekuje się powszechnie, że wybór środków zaradczych wobec kryzysu zadłużenia w strefie euro, czyli stosowanie polityki oszczędności bądź stymulowania wzrostu gospodarczego, będą tematami, które zdominują sobotnie debaty.

Choć prezydent USA otwarcie popiera połączenie obydwu powyższych metod walki z kryzysem, Cameron opowiedział się za forsowaną przez Berlin polityką cięcia wydatków i redukowania deficytu budżetowego. Kanclerz Niemiec Angela Merkel "ma absolutną rację", twierdząc, że każdy kraj powinien mieć przygotowane solidne plany awaryjne redukowania deficytów - powiedział brytyjski premier.

"By gospodarka mogła rosnąć, potrzebne są plany redukcji deficytu, by utrzymać niskie stopy procentowe, takie jakie mamy w Wielkiej Brytanii" - dodał Cameron.

"Ale jest oczywiste, że tak jak Wielka Brytania czerpie korzyści z (posiadania) silnego rządu, prowadzącego silną politykę redukcji deficytu i z niezależnej polityki monetarnej, pozwalającej nam utrzymać niskie stopy, stymulować popyt, tak też strefa euro powinna mieć takie podejście (do gospodarki)" - zaproponował Cameron.

W piątek wieczorem (czasu lokalnego) przywódcy USA, W. Brytanii, Kanady, Włoch, Francji, Niemiec, Japonii i Rosji wzięli udział w obiedzie roboczym, który trwał nieco ponad dwie godziny. Rozmowy zostały zdominowane przez zagadnienia globalnego bezpieczeństwa, m.in. program atomowy Iranu przed wznowieniem rozmów Teheranu i sześciu mocarstw w Bagdadzie 23 maja.