Stopa bezrobocia w marcu tego roku wyniosła 13,3 proc. wobec 13,5 proc. w lutym - poinformował w środę Główny Urząd Statystyczny. Dodał, że najwyższe bezrobocie odnotowano w województwach: warmińsko-mazurskim, zachodniopomorskim i kujawsko-pomorskim.

GUS podał, że w marcu br. w porównaniu do lutego nastąpił nieznaczny spadek liczby bezrobotnych i stopy bezrobocia. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w końcu marca wyniosła 2 mln 141,9 tys. osób (w tym 1 mln 102,8 tys. kobiet). Była niższa niż przed miesiącem o 26,3 tys. osób, czyli o 1,2 proc. W ujęciu rocznym wzrosła o 8,0 tys. osób (w analogicznym okresie 2011 roku zanotowano spadek o 16,3 tys., czyli o 0,8 proc.).

Najwyższa stopa bezrobocia utrzymywała się nadal w województwach: warmińsko-mazurskim (21,1 proc.), zachodniopomorskim (18,5 proc.), kujawsko-pomorskim (17,8 proc.), lubuskim i podkarpackim (po 16,3 proc.) oraz świętokrzyskim (16,0 proc.). Najniższa stopa bezrobocia była w województwach: wielkopolskim (10,0 proc.), mazowieckim (10,6 proc.), śląskim (11,0 proc.) i małopolskim (11,3 proc.).

W stosunku do lutego br. spadek liczby bezrobotnych odnotowano w 15 województwach, najbardziej znaczący w: podlaskim (o 2,4 proc.), opolskim (o 2,3 proc.), podkarpackim (o 2,1 proc.) oraz lubuskim i świętokrzyskim (po 2,0 proc.). W porównaniu z marcem 2011 r. bezrobocie zwiększyło się w marcu br. w ośmiu województwach, najbardziej znaczący wzrost odnotowano w województwach: łódzkim (o 4,8 proc.), małopolskim (o 2,4 proc.), mazowieckim (o 1,8 proc.), śląskim (o 1,7 proc.), podkarpackim i podlaskim (po 0,9 proc.).

Natomiast w siedmiu województwach liczba bezrobotnych spadła: w dolnośląskim (o 3,6 proc.), zachodniopomorskim (o 2,7 proc.), warmińsko-mazurskim (o 1,6 proc.), świętokrzyskim (o 1,4 proc.), pomorskim (o 0,7 proc.), kujawsko-pomorskim (o 0,6 proc.) i opolskim (o 0,1 proc.). Z danych GUS na koniec marca br. wynika, że do urzędów pracy w ciągu tego miesiąca zgłosiło się 193,7 tys. osób poszukujących zatrudnienia, o 17,3 tys. osób mniej niż w lutym i o 25,2 tys. osób mniej niż w marcu 2011 r.

Ponadto GUS poinformował, że na koniec marca 303 zakłady pracy zadeklarowały zwolnienie w najbliższym czasie 23,6 tys. pracowników, w tym z sektora publicznego 7,8 tys. osób. Przed rokiem było to odpowiednio: 355 zakładów, 35,9 tys. pracowników, w tym z sektora publicznego 25,1 tys. osób. W marcu pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 86,9 tys. ofert pracy, dla porównania przed miesiącem było to 60,8 tys., a przed rokiem 83,2 tys.

Wyżnikiewicz: bezrobocie stoi w miejscu

- Mamy do czynienia z typowym zachowaniem sezonowym. Zawsze szczyt bezrobocia przypada na luty, a potem liczba bezrobotnych spada do sierpnia, września, a nawet do października. Gdy na dobre przyjdzie zima i temperatura spadnie, to bezrobocie znowu wzrasta, bo spada wtedy zatrudnienie w budownictwie - mówi Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. - Z danych GUS wynika, że bezrobocie stoi w miejscu, bo teraz jest mniej więcej takie, jak rok temu. Można powiedzieć, że w ciągu dwóch lat poziom bezrobocia w Polsce się ustabilizował i nie ma tendencji wzrostowych ani spadkowych. Z tego wypływa wniosek, że aby bezrobocie spadło - musielibyśmy mieć większy wzrost gospodarczy - dodaje.

Rybiński: Dane świadczą o spowolnieniu polskiej gospodarki

- W marcu i kwietniu widać zazwyczaj sezonowy spadek bezrobocia, gdyż ruszają budowy, a potem latem pojawiają się prace sezonowe. W tym roku powinniśmy mieć dodatkowo kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy związanych z Euro 2012. Według różnych szacunków powinno to być ok. 50 tys., a nawet 80 tys. dodatkowych miejsc pracy i to powinno być już widać po danych marcowych - uważa były wiceprezes NBP prof. Krzysztof Rybińsk. - Dane GUS z rynku pracy nie są dobre i świadczą o spowolnieniu polskiej gospodarki. Mamy bardzo dużo doniesień o tym, że firmy tną zatrudnienie. Z jednej strony będziemy więc mieć do czynienia z sezonowym spadkiem bezrobocia, a z drugiej - z redukcją miejsc pracy. Z pewnością, gdy skończy się okres prac sezonowych odczujemy wzrost bezrobocia - przewiduje były wiceprezes NBP.