KE przyjmie w środę propozycje budżetu UE na 2013 rok, ale źródła unijne już w poniedziałek powiedziały w Luksemburgu, że "są one nie do zaakceptowania" dla krajów płatników netto. KE proponuje znaczny wzrost budżetu, m.in. na zapłacenie zaległych faktur.

Według przecieków opublikowanych m.in. w brytyjskich i francuskich mediach Komisja Europejska zaproponuje w środę wzrost wydatków UE w 2013 roku o około 7 proc., czyli o 9 mld euro w porównaniu z budżetem UE na rok 2012, który został uzgodniony na 129 mld euro.

"Tak duży wzrost jest nie do zaakceptowania, bo to ma automatyczne konsekwencje: wzrosną nasze składki (do budżetu UE)" - powiedziały w poniedziałek źródła jednego z krajów płatników netto grupie dziennikarzy w Luksemburgu. I wskazały, że jest to nie do przyjęcia, zważywszy że kraje zmagają się, by zredukować deficyty swoich finansów publicznych poniżej dozwolonego poziomu 3 proc. PKB.

Dlatego - dodały te źródła - KE zamiast prosić kraje o więcej pieniędzy powinna znaleźć środki niewykorzystywane w innych liniach budżetowych.

Negocjacje w sprawie przyszłorocznego budżetu UE zapowiadają się przynajmniej równie ciężko, jak negocjacje w 2011, a zwłaszcza w 2010 roku, kiedy Unia w ostatniej chwili uniknęła tzw. prowizorium budżetowego z powodu braku porozumienia między kilkoma krajami - płatnikami netto do unijnej kasy UE (głównie Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Holandia i Austria) a Parlamentem Europejskim, który bronił hojniejszego budżetu.

Budżet na 2013 rok będzie jeszcze ważniejszy, bo to ostatni unijny budżet roczny trwającej obecnie wieloletniej perspektywy finansowej 2007-13; może być traktowany jako wyjściowy do negocjacji nad kolejnym wieloletnim budżetem UE - na lata 2014-20.

Już w marcu komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim zapowiadał konieczność wzrostu budżetu UE, by wywiązać się ze spływających faktur za projekty, do których finansowania UE sama się zobowiązała. Ich liczba i wartość znacznie rośnie z końcem perspektywy finansowej, bo spływają faktury za duże, wieloletnie inwestycje rozpoczęte na początku perspektywy budżetowej 2007-13.

Lewandowski mówił w marcu, że musi znaleźć prawie 11 mld euro na faktury, które trafiły do KE na sam koniec 2011 roku, czyli już po uzgodnieniu porozumienia ws. budżetu UE na 2012 rok.

Towarzyszący Lewandowskiemu na konferencji przewodniczący Komisji Budżetowej PE, Francuz Alain Lamassoure z nazwy wymienił wówczas kraje, które odmawiają jakiegokolwiek wzrostu płatności do budżetu UE. "Francja, Niemcy, Holandia, Finlandia i Austria, które są płatnikami netto, nie zgadzają się na wzrost, bo są jednocześnie największymi płatnikami do funduszu ratunkowego strefy euro i nie chcą płacić podwójnie" - powiedział Lamassoure.