Styczeń i luty i nie rozpieszczały inwestorów. Szefowie domów maklerskich z optymizmem patrzą na 2008 rok i wierzą w powrót koniunktury giełdowej. Brokerom nie będzie jednak łatwo powtórzyć wyników osiągniętych w 2007 roku.
Ubiegły rok był doskonały dla branży brokerskiej. Dobra koniunktura na warszawskiej giełdzie, wysokie obroty i rekordowa liczba pierwszych ofert publicznych (IPO) mocno przyczyniły się do wzrostu zysków. Już po I półroczu 2007 r. widać było, że domy maklerskie zaliczą go do jednego z najlepszych. Na koniec czerwca wynik finansowy brutto domów i biur maklerskich wzrósł do 1,2 mld zł (z 557,6 mln zł rok wcześniej).
Pierwsze doniesienia o wynikach uzyskanych w całym 2007 roku wyglądają rewelacyjnie. Według wstępnych danych, zysk netto np. Millennium DM wzrósł w 2007 roku do 43,8 mln zł (z 29,7 mln zł w 2006 roku). DM Amerbrokers zarobił 3,7 mln zł (1,2 mln zł rok wcześniej), DM BOŚ 26 mln zł (15,9 mln zł w 2006 roku), a zysk netto DI BRE wzrósł ponaddwukrotnie - do 43,1 mln zł (20,8 mln zł w 2006 roku).
Czy po fatalnym początku 2008 roku na światowych rynkach akcji biura maklerskie, których wyniki finansowe są w dużej mierze pochodną koniunktury giełdowej, będą w stanie powtórzyć osiągnięcia ubiegłego roku?
- Nastroje na polskim rynku kapitałowym zależeć będą w dużej mierze od sytuacji w USA. Czuć atmosferę niepewności w oczekiwaniu na wyniki spółek, w szczególności sektora finansowego. Polska gospodarka opiera się jednak na silnych fundamentach. Jeśli więc nie zaistnieją żadne negatywne zdarzenia, na przykład istotny spadek obrotów, brak ofert IPO, wyniki domów maklerskich nie będą złe. Nie znaczy to, że łatwo będzie powtórzyć wyniki roku 2007 - mówi GP Mariusz Sadłocha, prezes DM BZ WBK.

Idą lepsze czasy

Jacek Rachel, prezes Beskidzkiego Domu Maklerskiego (BDM), na rok 2008 patrzy z umiarkowanym optymizmem.
- Z punktu widzenia przychodów biur maklerskich najistotniejsze są prowizje. Najgorszy jest więc trend boczny, charakteryzujący się znacznym spadkiem obrotów. Pogorszenie koniunktury powoduje zmniejszenie liczby IPO, a to jest również istotne źródło przychodów. Przygotowywanych jest jednak wiele ciekawych projektów, które po uspokojeniu nastrojów spotkają się z uznaniem inwestorów - uważa szef BDM.
- Wierzę w siłę polskich spółek i rosnące znaczenie warszawskiej giełdy, zarówno w gospodarce krajowej, jak i w regionie Europy Środkowo-Wschodniej - mówi Marek Słomski, prezes ING Securities. - Nasi analitycy od II kwartału spodziewają się poprawy sytuacji na warszawskiej giełdzie. Nie będzie to raczej gwałtowny wzrost - dodaje.

Trudniej na rynku IPO

Pogorszenie koniunktury odbiło się też na rynku pierwotnych ofert publicznych (IPO). Od początku roku do połowy lutego na GPW zadebiutowała tylko jedna spółka (w całym 2007 roku na rynku pojawiło się 81 nowych firm).
- Jest wiele podmiotów, które są gotowe do debiutu, ale atmosfera niepewności na rynku powoduje, że zwlekają z podjęciem ostatecznej decyzji o sprzedaży akcji. W Komisji Nadzoru Finansowego kolejka prospektów przyszłych debiutantów także nie maleje - mówi Mariusz Sadłocha.
Nawet jeśli sytuacja na giełdach się poprawi, brokerzy spodziewają się większego niż w 2007 roku dystansu do spółek, które będą sprzedawać akcje.
- Z całą pewnością jeszcze większego znaczenia nabierze w tym roku ocena fundamentalna spółki, plany rozwoju, zawarte w jasno określonej strategii, a także atrakcyjna cena emisyjna. Będzie to związane z kierowaniem ofert w większej części do inwestorów instytucjonalnych, którzy w mniejszym stopniu podlegają emocjom związanym ze zmianą koniunktury, i których horyzont inwestycyjny jest dłuższy - mówi GP Bogdan Duszek, dyrektor Wydziału Rynku Pierwotnego DM BOŚ.
Jego zdaniem rynek będzie trudniejszy przede wszystkim dla spółek we wczesnej fazie rozwoju. Dlatego większą dynamikę możemy obserwować na alternatywnym NewConnect.
- Inwestorzy będą zapewne znacznie bardziej ostrożni i wybredni, jeśli chodzi o inwestycje w nowe spółki wprowadzane na giełdę. Myślę, że prawdziwym przełomem mogą być zapowiadane oferty prywatyzacyjne z branży energetycznej - twierdzi szef ING Securities.

Rośnie konkurencja zagranicy

Krajowi brokerzy będą też musieli zmierzyć się z coraz większą konkurencją z zagranicy - grono zdalnych członków giełdy (mają dostęp do systemu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie bez konieczności fizycznej obecności w Polsce) i ich udziały w obrotach ciągle rosną. W 2007 roku obroty w tej grupie członków GPW wzrosły ponadtrzykrotnie w stosunku do 2006 roku (do 23,5 mld zł z 6,9 mld zł w 2006 roku). Obecnie na GPW działa 18 zdalnych członków z Węgier, Czech, Austrii, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Szwecji i Estonii.
1,2 mld zł - Wynik finansowy brutto domów i biur maklerskich na koniec czerwca 2007 r.