Kontrolowany przez państwo Rosnieft zaproponował czterem prywatnym koncernom paliwowym w Rosji - Łukoilowi, Surgutnieftiegazowi, TNK-BP i Basznieftowi - wspólną eksploatację złóż ropy naftowej i gazu ziemnego na szelfie kontynentalnym.

Poinformował o tym prezes Rosnieftu Eduard Chudajnatow, którego cytuje dziennik "RBK-daily". Przekazał on też, że podobną ofertę Rosnieft skierował również do kilku koncernów zagranicznych. Chudajnatow nie ujawnił szczegółów. Rosyjskie media sugerują jednak, że chodzi m.in. o BP, Total, Chevron i Shell.

Rosnieft nie ma doświadczenia i własnych technologii głębokich wierceń, co zmusza go do szukania partnerów, z którymi mógłby wydobywać ropę i gaz w Arktyce oraz z trudno dostępnych złóż w samej Rosji.

W poniedziałek Rosnieft i największy na świecie koncern paliwowy, amerykański ExxonMobil - w obecności premiera Rosji Władimira Putina w jego rezydencji w Nowo-Ogariowie koło Moskwy - podpisały pakiet porozumień, przewidujących m.in. wspólną eksploatację złóż ropy i gazu na szelfie Morza Karskiego i Morza Czarnego.

Koncerny zdecydowały, że w tym celu utworzą dwie spółki joint venture, w których Rosnieft otrzyma 66,7 proc. udziałów, a ExxonMobil - 33,3 proc. Amerykański gigant zobowiązał się ponadto do zainwestowania w pierwsze fazy tych projektów 3,2 mld dolarów.

Porozumienia zakładają także, iż Rosnieft przejmie 30 proc. akcji w spółkach ExxonMobil wydobywających ropę i gaz z trudnodostępnych złóż w Teksasie oraz Kanadzie. Rosnieft otrzyma też po 30 proc. udziałów w 20 złożach amerykańskiego koncernu w Zatoce Meksykańskiej.

Porozumienia te są konsekwencją, zawartej przez Rosnieft i ExxonMobil w sierpniu 2011 roku, umowy o partnerstwie strategicznym, przewidującej ich współpracę w Arktyce, na Syberii Zachodniej i Morzu Czarnym, a także w USA i Kanadzie. Zapowiedziano wtedy, że inwestycje wynikające z tej umowy mogą wynieść nawet 500 mld USD.

Wicepremier Igor Sieczin, który w gabinecie Putina nadzoruje sektor paliwowo-energetyczny, oszacował, że inwestycje w projekt Rosnieftu i ExxonMobil na Morzu Karskim osiągną 200-300 mld dolarów, a na Morzu Czarnym - 50 mld USD. Wykonanie pierwszych odwiertów w obu miejscach zaplanowano na 2014 rok.

Rosnieft nie jest pierwszym koncernem z Rosji, który zawarł porozumienie o partnerstwie z koncernem z USA. Umowa taka łączy też rosyjski Łukoil z amerykańskim ConocoPhillips.

Sam ExxonMobil w 2003 roku przymierzał się już do przejęcia pakietu kontrolnego Jukosu, wówczas jednego z największych koncernów naftowych w Rosji. Jednak transakcję tamtą zablokował Kreml. Władze oskarżyły Jukos o oszustwa podatkowe i na drodze sądowej doprowadziły do zamrożenia aktywów koncernu. Zmusiły go też do sprzedaży udziałów w innych firmach. W 2006 roku ogłosiły jego upadłość. Najcenniejsze aktywa Jukosu przejął Rosnieft.

Szef Jukosu Michaił Chodorkowski i jego partner biznesowy Płaton Lebiediew zostali aresztowani. W grudniu 2010 roku Chamowniczeski Sąd Rejonowy w Moskwie skazał ich na na 13,5 roku pozbawienia wolności za rzekome przywłaszczenie 218 mln ton ropy naftowej i wypranie uzyskanych w ten sposób pieniędzy. W maju 2011 roku Moskiewski Sąd Miejski złagodził kary wymierzone im przez sąd I instancji do 13 lat.

Na wolność Chodorkowski i Lebiediew wyjdą w 2016 roku, gdyż na poczet kary zaliczono im wcześniejszy wyrok, który odsiadują. W pierwszym procesie, w 2005 roku, biznesmeni zostali skazani na osiem lat pozbawienia wolności za domniemane oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków.

Chodorkowski i Lebiediew konsekwentnie odpierali wszystkie wysunięte wobec nich zarzuty, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.

Według niektórych analityków porozumienia Rosnieftu z ExxonMobil zamykają sprawę Jukosu. Politolog Fiodor Łukjanow nawet określił te umowy jako "legitymizację przez wielki biznes amerykański, do którego zalicza się ExxonMobil, ekspropriacji Jukosu".

"Argumenty z ubiegłych lat, że Rosnieft w sposób nielegalny wszedł w posiadanie tych aktywów, najwyraźniej są już nieaktualne. Z politycznego punktu widzenia to dobra nowina dla rosyjskiego kierownictwa" - zauważył Łukjanow, którego opinię przytoczył dziennik "Moskowskije Nowosti".