Interesują nas portfele, których rentowność sięgnie kilkudziesięciu procent - mówi Dawid Popławski, prezes getBack.

Skąd pomysł na wejście w rynek windykacyjny?

Z potencjału, jaki w nim widzimy. W przeciwnym wypadku nie dostalibyśmy na jej stworzenie poparcia od Leszka Czarneckiego, głównego akcjonariusza getBack. Polski rynek firm windykacyjnych to uporządkowana branża, która nie kojarzy się już negatywnie jako twarda windykacja o szemranym pochodzeniu. Tak było jeszcze kilka lat temu. To pozwala na coraz bardziej profesjonalny obrót wierzytelnościami i rozwój tego rynku. Teraz wartość nominalna portfeli wierzytelności trafiających co roku na sprzedaż waha się w przedziale od kilkunastu do kilkudziesięciu miliardów złotych, w zależności od źródła oceny tej wartości. Rynek jest coraz większy, ale to na pewno nie jest szczyt jego możliwości.
Co się będzie zmieniać?
Brakuje transakcji obejmujących portfele kredytów hipotecznych, które mogą zupełnie zmienić oblicze rynku. Na razie banki bardzo ostrożnie podchodzą do sprzedaży tych kredytów. Ich sprzedaż utrudniają też nie do końca przejrzyste i za mało szczegółowe przepisy prawne. Jeśli ten segment rynku zostanie odblokowany, nie wykluczałbym wzrostu wolumenu dostępnego do zakupu przez firmy windykacyjne nawet o 200 do 300 proc.
Na jakim etapie działalności jest teraz getBack?
To klasyczny startup, którego głównym akcjonariuszem jest Leszek Czarnecki. Żadna spółka z jego grupy nie ma udziałów w getBack. I tak jak większość firm przez niego kontrolowanych, getBack szybko startuje, szybko ma osiągnąć próg rentowności i zaistnieć na rynku wierzytelności.
Firma działa od lutego. Teraz jesteśmy na etapie budowania struktur operacyjnych, rekrutacji współpracowników i zarządzających średniego szczebla.
Zakupem jakich wierzytelności zainteresowany jest getBack?
Na tym etapie najbardziej zainteresowani jesteśmy zakupem wierzytelności masowych wobec klientów indywidualnych. Nie wykluczam, że później będziemy sięgać do wierzytelności korporacyjnych.
Póki co jednak będziemy koncentrować się na segmencie kredytów konsumenckich w bankach oraz wierzytelnościach w segmentach telekomunikacyjnym, dostawców internetu, płatnej telewizji i w segmencie utilities. Biorąc pod uwagę wyceny i analizy, interesuje nas każdy rodzaj wierzytelności, których cena będzie dla nas akceptowalna, a wolumen dostatecznie duży.
Kiedy spodziewa się pan kupna pierwszego portfela wierzytelności przez getBack?
Już uczestniczymy w postępowaniach ofertowych. Chcemy być aktywnym graczem w negocjacjach, ale oczywiście w miarę swoich możliwości.
A jakie są w tej chwili możliwości finansowe firmy? Jakimi środkami na zakupy dysponuje?
Niemalże od zaraz mamy dostęp do środków rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. To kapitał, którym zasilił oraz może zasilić spółkę jej główny akcjonariusz.
Jakie będą inne źródła pozyskiwania kapitału przez spółkę?
Możemy mówić o trzech głównych źródłach, czyli emisji obligacji i funduszach sekurytyzacyjnych, które będziemy współtworzyć, oraz wypracowanych zyskach, na które będziemy musieli jeszcze poczekać.
Ile w tym roku getBack zamierza wydać na zakupy wierzytelności?
Polityka zarządu spółki powinna odzwierciedlać oczekiwania głównego właściciela. A te są jasne. Nasz cel to poszukiwanie rentownych portfeli, które zagwarantują odpowiedni zwrot z kapitału. Interesują nas portfele, których rentowność sięgnie kilkudziesięciu procent.
Właściciel getBack spodziewa się, że firma szybko zacznie na siebie zarabiać.
Na pewno nie może to trwać dłużej niż w innych spółkach z grupy Leszka Czarneckiego. Próg rentowności w takim przypadku powinna osiągnąć po około roku od rozpoczęcia działalności, a zyski powinny pojawić się w kolejnych miesiącach. Jako zarząd stawiamy sobie za cel, aby zyski zostały wypracowane szybciej, już po pierwszym roku działalności, czyli na początku 2013 roku.