Przeciętne wynagrodzenie w przedsiębiorstwach wzrosło w 2011 r. o 5 proc., ale jego siła nabywcza zwiększyła się tylko o 0,9 proc.
Ile można było kupić za przeciętną emeryturę, rentę oraz pensję / DGP
W ubiegłym roku średnia emerytura i renta z pozarolniczego systemu ubezpieczeń była nominalnie o 5,2 proc. wyższa niż w roku poprzednim. Realnie, czyli po uwzględnieniu inflacji, była większa o 0,4 proc. Jednak zarówno za przeciętne pensje, jak i emerytury oraz renty można było kupić zdecydowanie mniej podstawowych produktów spożywczych.
Za miesięczne wynagrodzenie brutto w przedsiębiorstwach, które wyniosło 3605 zł, można było kupić w 2011 r. 1631 półkilogramowych bochenków chleba mieszanego zwykłego – wynika z obliczeń Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ). To aż o 149 mniej niż rok wcześniej. Natomiast średnia emerytura i renta w wysokości 1728 zł pozwalała na nabycie 782 bochenków – o 69 mniej niż w 2010 r.
Za pensję można było nabyć 497 kg mięsa kurcząt – o 43 kg mniej niż w roku poprzednim, a za emeryturą i rentę 238 kg – o 20 kg mniej. Mniej mogliśmy też kupić kasz, mięsa wołowego, mleka, ryb i przetworów rybnych, masła, tłuszczów wieprzowych, olejów roślinnych i margaryn, owoców krajowych, ziemniaków oraz kawy, kakao, miodu i cukru.
– To efekt tego, że żywność drożała szybciej niż postępował wzrost płac oraz emerytur i rent – mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Potwierdzają to dane GUS. Wynika z nich, że w ubiegłym roku średnie ceny żywności wzrosły o 5,6 proc. Przy tym wiele produktów drożało dużo bardziej od wzrostu przeciętnego wskaźnika. Na przykład ceny pieczywa i produktów zbożowych wzrosły o 9,4 proc., drobiu – o 12,9 proc., a cukru – o 48,2 proc.
Były też i pozytywne zmiany. Według IERiGŻ prawie tyle samo, ile w roku poprzednim, można było kupić mięsa wieprzowego i serów twarogowych. Za to zwiększyły się możliwości nabycia jaj i wędlin.
W tym roku może być lepiej. – Dynamika cen żywności powinna być niższa niż w roku ubiegłym. Może wynieść 3 – 4 proc. Natomiast wynagrodzenia mogą wzrosnąć o 4,8 proc. – ocenia Grzegorz Maliszewski. Jeśli spełni się ten scenariusz, wtedy siła nabywcza płac w odniesieniu do żywności może być korzystniejsza. Nie jest to jednak pewne. – Będzie zależało m.in. od zbiorów zbóż – zastrzega Maliszewski. Dodaje, że pojawiają się już sygnały, że część zbóż źle przezimowała. A to może spowodować, że ich zbiory będą niższe. Gdyby tak było, ceny zbóż mogłyby być wysokie, a to podniosłoby ceny produktów z nich wytwarzanych.
Ostrożna w prognozach jest także prof. Krystyna Świetlik z IERiGŻ. – Nie wykluczam, że w tym roku, tak jak w roku ubiegłym, średni wzrost cen żywności może być nieco wyższy od wzrostu płac – mówi.
Podkreśla, że będzie to jednak zależało nie tylko od krajowych zbiorów zbóż czy warzyw i owoców, lecz także od cen żywności na rynkach światowych.
– Już widać na przykład, że tanieją na nich produkty mleczarskie, co może korzystnie wpłynąć na ich poziom cen także w Polsce – twierdzi prof. Świetlik. Oznacza to, że siła nabywcza płac wcale nie musi spaść.

W 2011 r. produkty spożywcze drożały szybciej, niż rosły nasze płace