Wprowadzanie na polski rynek nowych typów samochodów będzie łatwiejsze po wpisaniu do polskich przepisów unijnych zasad homologacji pojazdów. Przyjęcie unijnych reguł zniesie konieczność długotrwałych badań aut. Na te zmiany rynek czekał od kwietnia 2009 r.

Dzięki zmianom świadectwo homologacji samochodu danego typu, wydane w jednym z krajów członkowskich UE, będzie uznawane na terytorium wszystkich państw Wspólnoty, bez potrzeby przeprowadzania ponownej procedury homologacji.

Dyrektor Generalny Suzuki Motor Poland Piotr Dulnik powiedział PAP, że planowane zmiany w przepisach homologacyjnych ułatwią wprowadzanie do sprzedaży krótkich serii pojazdów.

Odpowiednie zmiany w przepisach wprowadzone będą przy nowelizacji kodeksu drogowego. Przygotowało je Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, zaakceptowała w marcu br. Rada Ministrów, ale dokument nie trafił jeszcze do Sejmu. Z sejmowej bazy odpowiedzi na interpelacje poselskie wynika, że dyrektywa miała być implementowana do polskiego systemu prawnego do 29 kwietnia 2009 r.

Z zamieszczonego na stronach internetowych resortu projektu ustawy wynika, że maksymalna kwota wydatków budżetu państwa na skutek zmiany ustawy wyniesie 8,9 mln zł w okresie 10 lat, z czego 6,7 mln zł będą stanowiły wydatki ministerstwa transportu.

"Wprowadzenie do polskiego ustawodawstwa reguł określonych w dyrektywie 46/2007 powinno nastąpić wcześniej, ale projekt +Ustawy o dopuszczeniu pojazdów do ruchu+ obejmował szerszy zakres (np. kwestie stacji kontroli pojazdów) niż zapisy dyrektywy i bardzo długo trwały konsultacje społeczne. Ważne, że projekt ustawy trafi niebawem do Sejmu. Dzięki niej ujednolica się procedury dopuszczenia do ruchu samochodów i pojazd posiadający homologację europejską wydaną np. w Portugalii lub Danii, będzie dopuszczany do ruchu w każdym innym kraju UE" - powiedział PAP Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Jego zdaniem po implementacji dyrektywy indywidualne sprowadzenie pojazdu spoza Unii, np. z Turcji czy Japonii, będzie wymagało od sprowadzającego dokładniejszych badań niż przeprowadzane dotychczas na stacji diagnostycznej, czyli będzie wymagało badań swym zakresem porównywalnych z homologacyjnymi.