Play ogłosił tak nietypową ofertę, że Plus, Orange i T-Mobile muszą zareagować. Będzie taniej.
Najmniejszy operator telefonii komórkowej – Play – ogłosił wczoraj ofensywę, która może wywrócić rynek do góry nogami. Z korzyścią dla klientów. – Zawsze byliśmy w tym biznesie złymi chłopcami. Pokazywaliśmy, że może być taniej. Tak samo będzie tym razem – zapowiada Joergen Bang-Jensen, prezes sieci Play.
Nowi klienci największych sieci komórkowych w 2011 r. / DGP
Oferta, która postawiła na nogi konkurencję, wygląda tak: za 79 zł miesięcznie klient może rozmawiać i SMS-ować bez żadnych ograniczeń ze wszystkimi sieciami komórkowymi w Polsce. Za 99 zł dostanie jeszcze dostęp do internetu z limitem 200 MB. Dotychczas standardem były pakiety minut, po których przekroczeniu trzeba dodatkowo płacić.
Oferta Playa, zwana Formułą 4.0, to wrzucenie granatu na rynek, na którym konkurenci od dawna powtarzają jak mantrę: taniej już nie będzie. – Ale na rynkach oligopolach, takich jak komórki, ruch jednego gracza zazwyczaj kopiują następni – mówi Tomasz Kulisiewicz, analityk telekomunikacyjny firmy Audytel.
Play po pięciu latach od wejścia na polski rynek zdobył już 7,08 mln klientów. Większość odebrał konkurentom. Teraz ostrzy sobie zęby na więcej. – Nową ofertą może być zainteresowanych 5 mln klientów, którzy płacą u innych operatorów rachunki wyższe niż 80 zł miesięcznie – mówi Bartosz Dobrzyński, członek zarządu Playa.
Tych, którzy opuszczą Orange, Plusa lub T-Mobile, Play kusi abonamentem w wysokości 79 zł. Pozostali zapłacą o 10 zł więcej, ale w obu przypadkach w ofercie nie ma telefonu. Najtańszy abonament ze smartfonem i internetem to 99 zł. – To duży krok naprzód, bo do tej pory takie oferty były dostępne tylko dla biznesu w cenach od 250 zł w górę. Próg dostępności podstawowych usług no limit został zatem obniżony aż trzykrotnie – ocenia Witold Tomaszewski, ekspert branżowego portalu Telepolis.pl.

Usługi bez limitu to przyszłość branży komórkowej

Przez wielu ekspertów oferta no limit wskazywana jest jako przyszłość branży. Play wzorował się na francuskim odpowiedniku Free, który dzięki zniesieniu ograniczeń dla klientów zrewolucjonizował francuski rynek. Tam za niecałe 20 euro oferuje nielimitowane rozmowy i pakiet aż 3 GB danych.
– Pole do dalszych obniżek istnieje także w Polsce – podkreśla Witold Tomaszewski, dodając, że najszybciej może odpowiedzieć Plus. Ale pozostali też nie będą długo czekać. – Na taki ruch Playa byliśmy przygotowani od dawna i nasza reakcja będzie natychmiastowa – powiedział wczoraj Miroslav Rakowski, prezes polskiego T-Mobile.
Zarówno T-Mobile, jak i Orange podkreślają, że oferta Playa nie będzie tak atrakcyjna dla klientów, bo w najtańszych pakietach nie ma aparatów. – Polacy bardzo lubią dostawać nowe telefony, zwłaszcza smartfony, za minimalną cenę. Raczej widzę Playa jako pierwszego operatora, który opuszcza pole walki w pierwszej wojnie smartfonowej – mówi Wojciech Jabczyński z Orange.
Ucieczka do przodu
W najtańszej wersji oferty – dla klientów, którzy przeniosą swój numer z Orange, Plusa i T-Mobile – abonament kosztować będzie 79 zł, a oferta z telefonem dostępna jest od 99 zł. Nie wszystko jest jednak darmowe. Płacić trzeba za numery stacjonarne – 19 gr za minutę – choć przez pierwsze trzy miesiące są darmowe. Klienci z fakturą papierową w najtańszym abonamencie zapłacą 89 zł. Choć nie trzeba brać telefonu, można dostać internet. Startowy limit to 200 MB za darmo, ale po miesiącu kosztuje już 7 zł. Za 2 GB zapłacić trzeba dodatkowe 20 zł. Oferty z telefonem zaczynają się od 99 zł, również z pakietem 200 MB. Za najlepsze telefony w tej ofercie – Nokia Lumia 800 oraz Samsung Galaxy SII dostępne są w cenie 1 zł – miesięczny abonament kosztuje jednak 159 zł.
Analitycy zwracają uwagę, że oferta Playa ma skusić obietnicą braku kosztów po przekroczeniu limitów. Bardzo często będzie oznaczała dla operatora czysty zysk, bo klienci nie wydzwaniają limitów, jakie mają u konkurentów. U nich w ofertach w cenie od 90 do 110 zł można dostać od 400 do 600 minut.
Z wcześniejszych wypowiedzi prezesa Joergena Bang-Jensena wynika, że w tym roku Play liczy na przeciągnięcie do siebie nawet 3 mln nowych klientów. Chwaląc się w lutym, że w ubiegłym roku miał ich 7,08 mln, szef Play przyznał, że ten chciałby zakończyć z co najmniej 10 mln.
– Dla Playa ta oferta to sposób na ucieczkę do przodu. Chce wykorzystać ostatnie dziewięć miesięcy, kiedy będzie korzystał z asymetrii przed spadkiem MTR-ów – stawek, jakie płacą sobie nawzajem operatorzy za kończenie połączeń – do poziomu ok. 3 gr – mówi Witold Tomaszewski, redaktor naczelny serwisu Telepolis.pl. Obecnie Play dostaje od innych operatorów więcej, niż sam im płaci.



Mało agresywnie
Analitycy twierdzą, że Play próbuje nową ofertą podnieść przychody i zwiększyć bazę klientów abonamentowych, których odsetek jest u niego mniejszy niż u konkurentów. – Spodziewałem się czegoś bardziej agresywnego. Nie zmusi to konkurentów do mocnej reakcji. To byłaby doskonała oferta, gdyby było stabilnie w gospodarce. Obecnie jednak taka oferta musiałaby być tańsza, żeby przyciągnąć rzesze klientów – mówi DGP Paweł Puchalski, szef analityków BZ WBK.
Część obserwatorów uważa, że teraz musi nadejść odpowiedź konkurencji. Jej kołem zamachowym będą tanie smartfony. Ale czy też wprowadzą ofertę no limit, nie wiadomo.
– To kosztowne działania i pytanie, czy Playowi się ono zbilansuje – zastanawia się Tomasz Kulisiewicz, analityk rynku firmy Audytel.
Konkurenci uważają, że może być z tym problem. – Wprowadzając ofertę za 79 zł bez aparatów, Play pokazuje, że będzie się krótkoterminowo starał wydawać mniej na subsydiowanie telefonów, co potwierdza informacje o potrzebie pozyskania gotówki na spłatę zaciągniętych długów – powiedział Miroslav Rakowski, prezes T-Mobile w Polsce. Dług Playa wynosi około 500 mln euro.
Oranga uważa, że oferta nie przyniesie rewolucji. – Nasz konkurent zaprezentował nową ofertę dla bogatszych abonamentowców i w wersji „tylko SIM”, która moim zdaniem będzie marketingowym wabikiem – twierdzi Wojciech Jabczyński z Orange.