Od początku roku zniknęło 30 e-sklepów sprzedających farmaceutyki. Zmiana prawa uczyniła biznes nierentownym.
Klienci, którzy wchodzą na stronę aptekajuventa.pl, by kupić lek na wiosenny katar, zaskoczeni widzą duży napis: „Strona w budowie”. „Strona niedostępna” wyświetla się pod adresem sieci aptek Zyskaj Zdrowie, należącej do hurtowni leków Slawex. – Pozostaliśmy tylko przy stacjonarnej sprzedaży leków. Zrezygnowaliśmy z tej za pośrednictwem internetu, bo opierała się na programie lojalnościowym, co jest niezgodne z nowymi przepisami – tłumaczy Magdalena Nowakowska z firmy Slawex. – A dla wielu klientów kupno w sieci było wygodniejsze – kwituje.
Nowa ustawa refundacyjna, która weszła w życie z początkiem roku, zakazała reklamy aptek, a podmiotom łamiącym przepisy zagroziła karami do 50 tys. zł. – Prawo nie doprecyzowało, czym jest reklama. Wiele firm oferujących leki w sieci postanowiło nie ryzykować i zlikwidowało internetowy interes. Od początku roku zrobiło to już około trzydziestu podmiotów – mówi Grzegorz Głowiak, ekspert ds. e-marketingu farmaceutycznego. W większości przypadków e-biznes zamknęły firmy, które sprzedają leki także w tradycyjnych aptekach, a internet był dla nich dodatkowym kanałem.
Liczba aptek internetowych w Polsce / DGP
Natomiast kilka e-sklepów z lekami, które handlowały wyłącznie w sieci, upadło. Spośród nich najgłośniej było o sklepie internetowego inwestora Artura Kurasińskiego, który już 2 stycznia ogłosił, że zamyka swoją Apteo.pl. – Nałożono tak niejednoznaczne ograniczenia dotyczące promocji aptek w sieci, że handel lekami stał się dla nas po prostu nieopłacalny – tłumaczy Kurasiński.
Apteki, które zostały na placu boju, nie mają łatwo. A to przez interpretacje prawa, jakie wydają wojewódzkie inspektoraty farmaceutyczne. Ten w Olsztynie uznał za nielegalne programy lojalnościowe, argumentując, że zachęcają do kupowania w konkretnej aptece. Ostrzegł, że będzie traktował je jak reklamę i zaraz zrezygnowało z nich kilka sklepów, m.in. I-apteka.pl, E-lek.pl, KuźniaZdrowia.pl czy AptekaArnika.pl.
Inne podmioty wyprzedzając fakty, zrezygnowały nawet z wysyłanego stałym klientom newslettera. Tak zrobiła m.in. sieć Tanieleczenie.pl. – Taki mailing z ofertami też może zostać uznany za reklamę. Podobnie jak reklama w AdWords w Google – dodaje Głowiak.
Trudno przewidzieć, czy kolejne apteki będą wycofywać się z internetu. Na pewno jednak nowe prawo wyhamowało przyrost tego rynku. – Do tej pory rósł w tempie około 30 nowych aptek rocznie, co dawało wzrost na poziomie 15 – 20 proc. Jeszcze kilka lat temu przewidywano, że do końca tego roku e-apteki zdobędą 5-proc. udział w całym rynku farmaceutycznym. Teraz już jest jasne, że te prognozy się nie sprawdzą – ocenia Głowiak.
W efekcie te podmioty, które nie chcą znikać z sieci, muszą kombinować. Najodważniejsi próbują po prostu zrezygnować ze słowa „apteka” w nazwie. Na stronie centrumtanichlekow.pl można zobaczyć zachęcający napis „Wkrótce otwarcie”. Z kolei potentat na tym rynku – Domzdrowia.pl, zapowiedział rozszerzenie swojej działalności o sprzedaż żywności i książek o tematyce zdrowotnej. Ma zająć się tym specjalnie otwarty nowy e-sklep kosmetyczny, przy czym już teraz bardziej wygląda jak sklep z kosmetykami niż z lekami. Pojawią się w nim również suplementy diety, dermokosmetyki czy odżywki, czyli produkty działające jak leki, ale niebędące lekami. W związku z tym będzie można reklamować je do woli.

Jeśli apteka złamie zakaz reklamy, może zapłacić 50 tys. zł kary