Ograniczenie połowów ryb jest konieczne, by można było odtworzyć ich stada i przywrócić równowagę ekologiczną w morzach - uważa większość uczestników seminarium poświęconemu propozycjom reformy unijnej Wspólnej Polityki Rybołówstwa.

Podczas wtorkowego seminarium, zorganizowanego przez zespół parlamentarny ds. gospodarki morskiej oraz koalicję organizacji ekologicznych Ocean 2012, rozmawiano o zrównoważonym rozwoju rybołówstwa oraz o propozycjach Komisji Europejskiej dotyczących reformy Wspólnej Polityki Rybołówstwa (WPRyb). KE przedstawiła projekt w lipcu 2011 r.

Główne założenia przyszłej Wspólnej Polityki Rybołówstwa to: ograniczenie połowów do tzw. maksymalnego zrównoważonego poziomu odłowów, zakaz odrzutów, czyli wyrzucania do morza przypadkowo złowionych ryb; polityka regionalizacji, tj. przekazanie części decyzji dotyczących rybołówstwa krajom; pomoc dla rybaków, którzy chcą zrezygnować z połowów oraz możliwość przekazywania kwot połowowych innym armatorom. Większość krajów UE nie popiera głównych założeń reformy Wspólnej Polityki Rybołówstwa, szczególnie dużo zastrzeżeń dotyczy propozycji ograniczenia połowów oraz zakazu odrzutów. Natomiast z planów KE zadowolone są organizacje ekologiczne.

Badania naukowe wykazały, że zasoby ryb w morzach kurczą się, stada są nadmiernie eksploatowane, co sprawia, że nie na szans na odbudowę populacji ryb. Chodzi więc o takie obliczanie limitów połowowych, które byłyby zgodne z zaleceniami naukowców i pozwalały na odpowiednie rozmnażanie się ryb. Odbudowie ekosystemów na morzu ma też sprzyjać unijna polityka tzw. maksymalnego zrównoważonego poziomu połowu ryb (tzw. MSY), który KE proponuje wprowadzić w 2015 roku.

Stada ryb przeławiane są we wszystkich akwenach

Jak zaznaczył podczas seminarium dr Rainer Froese z niemieckiego ośrodka Helmholtz Centre for Ocean Research, badania wykazują, że stada ryb przeławiane są we wszystkich akwenach np. na Bałtyku w 2010 r. kwoty połowowe były o 34 proc. większe, niż zalecenia naukowców. Tłumaczył, że ograniczenie połowów przyniesie korzyści rybakom w przyszłości, gdyż połowy będą łatwiejsze, a pozyskiwane ryby większe, a to przełoży się na wyższe przychody rybaków.

Prof. Krzysztof Skóra z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego uważa, że propozycja KE ograniczenia przyłowów jest słuszna, gdyż nadmierna eksploatacja morza jest jedną z głównych przyczyn naruszenia ekosystemu. Jego zdaniem, w dokumentach dotyczących Wspólnej Polityki Rybołówstwa potrzebny jest zapis, że istnienie równowagi ekologicznej morza jest warunkiem rozwoju rybołówstwa.

Przedstawiciel rybaków Grzegorz Szomborg nie zgodził się z niemieckim naukowcem w sprawie za dużych połowów na Bałtyku. Jak mówił, z danych Międzynarodowej Rady Badań Morza wynika, że kwoty połowowe na 2012 r. mogłyby być znacznie wyższe. Jego zdaniem, badania naukowe nie do końca są rzetelne.

"Wszyscy musimy chronić przyrodę, ale ludzie jedzą ryby, a rybacy chcą żyć"

"Taka konferencja to nie może być tylko ekologiczny lobbing. Zgadzamy się, że wszyscy musimy chronić przyrodę, ale ludzie jedzą ryby, a rybacy chcą żyć" - zabrała głos w dyskusji posłanka PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk. Dodała, że chodzi o to, by podejmować wspólnie decyzje, by Polska nie była poszkodowana, gdyż polscy rybacy mają większe ograniczenia niż niemieccy, czy skandynawscy. "Nie umiemy wynegocjować takich możliwości, jakie mają rybacy szwedzcy czy duńscy" - powiedziała. Podkreśliła, że duńskie jednostki mają ogromne możliwości prowadzenie tzw. połowów paszowych, które nie są kontrolowane.

Zaapelowała, by nie konfliktować naukowców i rybaków, ale bronić polskiego rybołówstwa w imię zachowania zdrowych standardów na Bałtyku. "Nie można zapomnieć przy tym, że w rybołówstwie w UE podejmowane są decyzje polityczne, bo jest to być albo nie być dla wielu rybaków" - podkreśliła.