Minister środowiska Marcin Korolec uznaje za przedwczesne przyjmowanie w UE wewnętrznych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych po 2020 r. i zobowiązań w walce z ociepleniem klimatu. W piątek Polska zawetowała ustalenia ministrów środowiska krajów UE.

Polska zawetowała propozycję Komisji Europejskiej, by ustalić mapę drogową redukcji CO2 do 2050 r. Komisja chciała, by w porównaniu z 1990 r. UE zredukowała emisję o 40 proc. w 2030 r., o 60 proc. w 2040 r. i o 80 proc. w 2050 r.

Korolec przypomniał w poniedziałek na konferencji prasowej w Warszawie, że ustalenia grudniowej konferencji klimatycznej w Durbanie (RPA), które przyjęły wszystkie kraje świata, zakładają, iż globalne negocjacje klimatyczne zakończą się w 2015 r. Nowe światowe porozumienie klimatyczne ma zostać zawarte w 2020 r.

Minister przed światowymi negocjacjami klimatycznymi nie chce też przyjmowania nowych zobowiązań UE, ponad pakiet klimatyczno-energetyczny z 2008 r., który zakłada 20-proc. redukcję CO2 do 2020 r. "Nie widzę powodu, by w połowie marca 2012 r. przyjmować zobowiązania, które przed startem negocjacji światowych spowodują zdewaluowanie naszej pozycji w tych negocjacjach (dotyczących) celów po 2020 r." - przekonywał.

Podczas spotkań ministrów środowiska końcowe ustalenia są przyjmowane jednogłośnie - tłumaczył Korolec. Podkreślił, że nie ma głosowania krajów nad poszczególnymi punktami, a jeśli jakieś państwo sprzeciwia się konkluzjom spotkania, zgłasza to podczas przyjmowania końcowego stanowiska. Wystarczy, by jeden kraj zgłosił sprzeciw, a inne - nawet jeśli mają takie samo zdanie - nie muszą już podnosić ręki - tłumaczył procedurę.

Tak stało się w piątek w Brukseli. Korolec tłumaczył, że zaraz po naszym wecie i negatywnym podsumowaniu braku konkluzji przez duńskiego ministra, Czesi poparli nas i wskazali, że nie możemy tak kategorycznie rozstrzygać, bo sprawy nie są tak czarno-białe.

Minister powiedział, że system handlu emisjami nie jest idealny, ale będzie obowiązywał od 1 stycznia 2013 r. do 2020 r. Co będzie po 2020 r., jest obecnie sprawą otwartą. Rozmawiamy o tym, co dalej - podkreślił. Zapowiedział też, że Polska w 2013 r. nie tylko będzie gotowa, by rozpocząć dyskusje o rozwiązaniach po 2020 r., ale wspólnie rozpocznie te globalne rozmowy.

"W 2012 r. w skali globalnej będzie konferencja klimatyczna ONZ w Katarze, a w kolejnym roku będziemy musieli wynegocjować wspólne stanowisko UE na globalne negocjacje w 2013 r., które mają do 2015 r. przynieść nowe globalne porozumienie klimatyczne, które zacznie obowiązywać od 2020 r. - przypomniał.

Wyjaśnił, że przygotowana przez Komisję Europejską propozycja, której przyjęcie przez radę ministrów środowiska zawetowała w piątek Polska, oznaczałaby rewolucyjne zmiany. "W 2050 r. emisja CO2 w sektorze energetycznym maiłaby zostać ograniczona o 99 proc., czyli nie będzie używany ani gaz, ani węgiel; prawie o 70 proc. w sektorze transportu, z wliczeniem w to samolotów i transportu morskiego, co znaczy, że prawdopodobnie wszystkie samochody w 2050 r. są samochodami elektrycznymi" - wyliczał.

"To są założenia tego dokumentu Komisji Europejskiej. Wydaje mi się, że musimy szukać takich rozwiązań, które będziemy w stanie zrealizować" - mówił minister. "To jest wspaniała wizja, że będziemy uniezależnieni od paliw kopalnych, tylko musimy do tego szukać instrumentów i możliwości, które nam pozwolą to osiągnąć" - podkreślił. "Myślę, że cele zarysowane w dokumencie Komisji Europejskiej są zbyt ambitne" - ocenił.

Korolec podkreślił, iż nadal aktualne jest stanowisko przywódców państw europejskich, że jeśli inne kraje świata zgodzą się na znaczące ograniczenie swoich emisji, UE może przyjąć wyższy wewnętrzny cel redukcyjny niż obecne 20 proc. do 2020 r.

Już raz - w czerwcu 2011 r. - Polska zablokowała konkluzje rady UE w sprawie tzw. mapy drogowej, wyznaczającej cele redukcji CO2 do 2050 r., w obawie przed wzrostem celu redukcji na 2020 r. i dodatkowych obciążeń dla naszej gospodarki.