Wszystko z powodu Indii, które wstrzymały sprzedaż bawełny. W ciągu kilku miesięcy odczujemy to w sklepach i na bazarach. Eksperci uważają, że podwyżki ubrań bawełnianych o 10 proc. są w najbliższych miesiącach są bardzo realne.
Powodem jest drożejąca bawełna. Co oczywiste, najbardziej ucierpią towary, w produkcji których udział tego surowca jest najwyższy: ręczniki, pościel, piżamay czy T-shirty. Największe podwyżki będą dotyczyć najtańszych wyrobów. W przypadku odzieży uznanych producentów, gdzie liczy się metka, zmian cen może nie być wcale lub mogą być symboliczne. – Także w przypadku ubrań, przy wytwarzaniu których stosuje się syntetyki, podwyżka może wynieść najwyżej kilka procent – uważa Andrzej Drożdż, ekspert Polskiej Izby Bawełny.
Sami producenci nie chcą na razie się wypowiadać. Czekają na rozwój sytuacji. Ostatni rok nie był dla nich najlepszy. Niewykluczone, że ponownie przejmą na siebie część kosztów, by nie doprowadzić do załamania popytu, do czego doszło rok temu. – Rok temu cena bawełny była o 100 proc. wyższa niż sześć miesięcy wczesniej. To są duże zmiany, a jak wiadomo, klienci nie odczuli ich mocno – mówi Dariusz Pachla, wiceprezes zarządu spółki LPP, rozwijającej sklepy z markami Reserved, House czy Cropp. Przed dużymi wzrostami cen będzie powstrzymywał ich nowy trend wśród konsumentów, którzy ewidentnie zwrócili się w kierunku tańszych produktów. Dlatego marka Armani wycofała się z Polski, wiele międzynarodowych sieci opóźnia swój debiut w naszym kraju, a największe wzrosty w sprzedaży notują firmy, które postawiły na odzież dyskontową. Przykładem może być Redan, którego przychody wzrosły o 18 proc. w ubiegłym roku, do 381,8 mln zł, co było zasługą przede wszystkim taniej marki Textilmarket.
Groźba podwyżek cen ręczników, pościeli i ubrań to konsekwencja decyzji Indii, które w tym tygodniu wstrzymały eksport tego surowca. Jak wynika z dokumentu Cotton Association of India, do którego dotarł DGP, Indie wycofały się też z realizacji zatwierdzonych już kontraktów. A to drugi po Chinach eksporter bawełny na świecie. – Do tego Chiny deklarują chęć odbudowania swoich zapasów, które zredukowały o połowę na skutek rekordowych wzrostów cen bawełny, do jakich doszło na przełomie 2010 i 2011 r. – mówi Andrzej Drożdż, ekspert Izby Bawełny w Gdyni. To oznacza, że Chiny nie tylko będą sprzedawały mniej bawełny ze swojej produkcji, lecz także będą ją zamawiały w większych ilościach z rynków zewnętrznych, jak USA czy Uzbekistan. Inwestorzy w sytuacji większego popytu zareagują podwyżką cen surowca.

0,95 centów tyle obecnie trzeba zapłacić na światowych giełdach za funt bawełny

1,24 dol. tyle płacono za ten surowiec w kwietniu 2011 r., ponad 30 proc. więcej niż teraz