Obniżenie ratingów dziewięciu krajów strefy euro oraz funduszu ratunkowego EFSF to skutek złej polityki antykryzysowej, w tym błędów kanclerz Angeli Merkel, która koncentruje się na dyscyplinie finansowej - ocenili we wtorek politycy niemieckiej opozycji.

"Nie należy bić posłańca złych wiadomości, ale trzeba zająć się ich przyczynami" - powiedział zagranicznym dziennikarzom w Berlinie przewodniczący Zielonych Cem Ozdemir, komentując krytyczne komentarze ze strony przedstawicieli niemieckiego rządu na temat decyzji Standard&Poors.

"Które stwierdzenia agencji Standard&Poors rząd federalny uważa za błędne? Czy to, że Austria ma za dużo węgierskich obligacji, których akurat nie chciałaby mieć? Czy błędne jest stwierdzenie, że problemów Europy nie można rozwiązać tylko poprzez ograniczanie wydatków i wdrażanie programów oszczędnościowych, bo to przyśpiesza kryzys? Nie wiem, co może być w tym mylnego" - ocenił.

Zdaniem Ozdemira "nie wolno oszczędzać na naprawie dachu, który przecieka", dlatego walka z kryzysem wymaga mądrego połączenia konsolidacji finansów państw oraz inwestycji np. w edukację i ochronę środowiska. "Unia stabilności nie może istnieć bez unii solidarności" - dodał polityk Zielonych.

"Naszym problemem nie są przede wszystkim rynki finansowe, spekulanci czy banki, ale zawodność polityków, którzy nie wywiązują się ze swoich zadań" - ocenił.

Podobnego zdania jest także szef Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Sigmar Gabriel. "To, że agencje ratingowe wyrządzają wiele szkód, nie oznacza, iż Standard&Poor's myli się w ocenie sytuacji Europy. Bardzo się obawiam, że oszczędnościowy dyktat Merkel ogranicza konkurencyjność wielu krajów i dodatkowo zaostrza kryzys" - powiedział Gabriel w wywiadzie z portalem tygodnika "Der Spiegel". Jak zauważył, cięcia wydatków są "najważniejszą maksymą" antykryzysowej polityki niemieckiej kanclerz.

W poniedziałek S&P obniżyła rating Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) z najwyższej noty AAA na AA+. Było to konsekwencją piątkowej decyzji agencji o obniżeniu ocen dziewięciu krajów strefy euro, w tym Francji i Austrii.

Komentując cięcia ratingów, niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble powiedział w poniedziałek, że agencja Standard&Poor's "nie pojęła naprawdę, co już wdrożyliśmy w Europie (...), że tworzymy unię fiskalną, struktury, które w przyszłości zapewnią, iż wszystkie kraje będą trzymać się reguł wspólnie uzgodnionej polityki finansowej". Z kolei szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle zaapelował o stworzenie europejskiej agencji ratingowej, stanowiącej konkurencję dla anglosaskich agencji.

Zdaniem eurodeputowanego niemieckiej chadecji Elmara Broka obniżenie ratingów państw eurolandu to "celowy atak" na Europę. "Wypowiedziano nam wojnę walutową" - powiedział w rozmowie z portalem gazety "Die Welt".

Brok uważa, że wojnę tę prowadzą "siły w USA, szczególnie w sektorze finansowym". "Chodzi najwyraźniej tylko o to, by w ten sposób przeforsować anglosaskie interesy w Europie" - ocenił. "Chcą rozstrzelać strefę euro, by na tym zarobić" - dodał.