100 tysięcy start-upów, czyli nowych mikrofirm, powstało dzięki unijnym dotacjom w ramach perspektywy finansowej 2007-2013. Dotychczasowa formuła wymaga zmian - uważa Europejskie Centrum Przedsięborczości i postuluje skoncentrowanie pomocy na najbardziej potrzebujących grupach – pisze portal newseria.pl.

Fundusze unijne mają znaczący wpływ na otwieranie działalności gospodarczej w Polsce. Około 6 proc. działających w kraju firm powstało przy udziale środków z Unii.

„Powinniśmy starać się zmienić podejście do wspierania start-upów w Polsce. To wsparcie powinno być bardziej skoncentrowane. Tak, jak to robią bardziej rozwinięte kraje w UE”- proponuje dr Jerzy Kwieciński z Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości.

Większa koncentracja polegałaby na tym, że dofinansowanie będą otrzymywać grupy osób w szczególnie trudnej sytuacji.

„Chodzi m.in. o długotrwale bezrobotnych, niepełnosprawnych; grupy, które są w trudnej sytuacji, jeśli chodzi o zakładanie biznesów, czyli osoby 50+ czy młodych, którzy kończą naukę”- podkreśla Jerzy Kwieciński.

Start-upy wspierane są przede wszystkim w ramach działania 6.2 w programie Kapitał Ludzki. Do tej pory nie było w nim określonych preferencji ani co do odbiorców pomocy, ani sektorów gospodarki, do których ma być ona kierowana. To - zdaniem EuCP - powinno się zmienić.

„Wsparcie powinno być bardziej skoncentrowane na niektórych sektorach naszej gospodarki. Opowiadam się za wspieraniem start-upów innowacyjnych, technologicznych tak, jak to robi np. Irlandia czy Finlandia” - uważa Kwieciński.

Jego zdaniem takie firmy mają największe szanse, by w przyszłości podbić międzynarodowe rynki swoimi produktami lub usługami, a co za tym idzie - tworzyć nowe miejsca pracy i kreować eksport. W nowej perspektywie na lata 2014-2020 zarządzanie wsparciem powinno zostać przeniesione na poziom regionalny, w ręce samorządów wojewódzkich.

Chodzi przecież nie o to, by powstawało jak najwięcej firm, ale o to, by umiały one przetrwać na rynku i dalej się rozwijać.