Miękkie prawo, samooczyszczenie, kodeksy dobrych praktyk, rada etyki, te wszystkie terminy zyskują na znaczeniu, gdy z giełdowych notowań wieje chłodem

Potrzeba, a niekiedy moda na wdrażanie niezwykle potrzebnych wysokich standardów obowiązujących uczestników rynku kapitałowego w Polsce trwa nieprzerwanie od pamiętnych bankructw wielkich korporacji amerykańskich spowodowanych tzw. kreatywną księgowością. Idea samoregulacji jak najbardziej słuszna i mogąca przynieść wiele dobrego rynkowi, często przeradza się jednak tylko w medialny manifest. Ileż nazw i inicjatyw powstało, by stymulować lub kreować różnorakie kodeksy dobrych praktyk.
Ile z tych, które często istnieją już kilka lat, przyczyniło się do realnej zmiany standardów rynkowych? W mojej ocenie nieliczne. Piewcy samoregulacji jako koronny powód słabych efektów wskazują czas, jaki potrzebny jest, by dane środowisko zaakceptowało wyższe standardy, a co za tym idzie, większy wysiłek. Zapewne taki argument nie jest bez znaczenia, bo zmiany przyzwyczajeń trwają latami.
Jednak jest jeszcze jeden czynnik, bez którego wprowadzanie zasad dobrych praktyk będzie skazane na niepowodzenie. Chodzi o zaangażowanie samych zainteresowanych, a nie tylko organizacji czy struktur ich reprezentujących. Jeśli sprzedawca usług finansowych dowiaduje się na samym końcu, że jego firma przyjęła kodeks dobrych praktyk, to potraktuje tę wiadomość jako jedną z wielu informacji dochodzących z centrali. To właśnie osoby odpowiedzialne na co dzień za wdrażanie postanowień zawartych w kodeksie powinny w głównej mierze uczestniczyć w ich tworzeniu. Rolą stowarzyszeń inwestorów, emitentów czy pośredników finansowych jest co najwyżej skatalogowanie oddolnych postulatów i mozolne promowanie przyjętych standardów wewnątrz i na zewnątrz własnych organizacji.
Podobnie sprawa się ma w przypadku inicjatyw instytucji infrastrukturalnych, Giełdy czy Komisji Nadzoru Finansowego. Często wartościowe pomysły odbierane są w kategorii narzucania kolejnych ograniczeń i obowiązków. Dlatego niech rady etyki, kanony i kodeksy postępowań tworzą maklerzy, inwestorzy i emitenci, bo tylko wtedy pojawi się szansa, że będą się oni z nimi utożsamiali z korzyścią dla klientów.
Jarosław Dominiak
prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych
Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych / DGP