Na rynku brak instrumentów, odpowiednich do sfinansowania inwestycji w polską energetykę - stwierdza w raporcie firma doradcza Deloitte. Plany inwestycyjne czterech największych polskich spółek przekraczają 100 mld zł - przypomina.

Plany inwestycyjne PGE na lata 2009-2012 to prawie 39 mld zł, a na lata 2011-2020 Tauron planuje inwestycje rzędu 45 mld, Enea - prawie 19 mld, a Energa - 22 mld zł - przypomina Deloitte w zaprezentowanym w czwartek raporcie.

Obligacje zapadalne po 6-7 latach nie pasują do 20-60-letnich inwestycji

Jak ocenił partner w dziale doradztwa podatkowego Deloitte Wojciech Hann, na rynku nie ma obecnie instrumentów finansowych, odpowiednich do finansowania takich inwestycji. Deloitte nie wyklucza, że instrumenty takie pojawią się w Polsce dzięki Chińczykom.

"Dostępne na rynku obligacje mają zapadalność 6-7 lat, a horyzont inwestycji energetycznych to 20-60 lat. Dobrą podręcznikową praktyką jest, by to jedno i drugie było jakoś skorelowane, żeby mówić o dostępnych na rynku instrumentach przynajmniej 15-letnich, a najlepiej o 25- czy jeszcze dłuższej zapadalności" - wyjaśnił Hann.

Jak dodał, polskie spółki z udziałem Skarbu Państwa, zamiast sięgać po kredyty, chętniej emitują obligacje. "Obligacje są modne, bo polskie prawo zamówień publicznych zmusza spółki z istotnym udziałem skarbu państwa do poddawania tak wrażliwego procesu, jakim jest wybór kredytodawcy pod rygory zamówień publicznych. Spółki idą więc po obligacje, bo tam to prawo nie obowiązuje. Ale obligacje mają za krótki horyzont czasowy" - powiedział Hann.

W jego ocenie, mamy "ewidentne, strukturalne niedostosowanie rynku finansowego i otoczenia prawnego do potrzeb sektora energetycznego".

Albo obligacje długoterminowe albo rezygnacja z rygorów zamówień publicznych

"Muszą się albo pojawić długoterminowe obligacje - ale banki zrobią to z odpowiednio wyższą marżą - albo musi się pojawić istotna konkurencja w postaci otwarcia ścieżki poszukiwania kredytodawców poza rygorami ustawy o zamówieniach publicznych" - podkreślił.

W tym kontekście Deloitte wskazuje na aktywność inwestycyjną firm chińskich. Raport przypomina nabycie za 9 mld dol. sieci dystrybucyjnej, pokrywającej większą część Anglii przez koncern Cheung Kong Infrastructure Holdings.

"Może się okazać, że ten kapitał chiński, a często też finansowanie ze strony banków chińskich będzie jednym ze sposobów rozwiązania problemów finansowania energetyki" - powiedział dyrektor w dziale doradztwa podatkowego Marcin Sieczyk.

Chińczycy mogą sfinansować inwestycje. Za udziały

Przypomniał, że na początku przyszłego roku w Warszawie otwierają się oddziały dwóch dużych chińskich banków komercyjnych. "Nie bez przyczyny" - dodał Sieczyk.

Jak podkreślali specjaliści z Deloitte, w Europie Środkowej mamy już do czynienia z przykładami finansowania inwestycji energetycznych przez Chińczyków. W przypadku inwestycji rumuńskiego koncernu Hidroelectrica chiński inwestor przyniósł rozwiązanie: wchodzimy w ten projekt, ale jednocześnie chcemy go finansować - wskazał Sieczyk.