Minister środowiska Marcin Korolec powiedział, że w światowych negocjacjach klimatycznych ONZ w Durbanie doszło do zamieszania z nowym tekstem projektu końcowego dokumentu konferencji. Zaprzeczył, by Unia Europejska poparła przekazany delegatom projekt.

Nocna sesja roboczych rozmów z piątku na sobotę w Durbanie w wąskim gronie południowoafrykańskiej prezydencji i 27 najważniejszych krajów przyniosła nowy tekst projektowanego dokumentu końcowego. Rano okazało sie, że dokument ten rozesłany delegatom nie zawierał uzgodnionego tekstu, tylko wcześniejszą wersję. Opatrzony był za to odręcznym dopiskiem "EU - OK, US - OK", odczytywane jako zgoda Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej na jego treść.

Korolec, który w związku z prezydencją Polski koordynuje prace krajów Unii w Durbanie i unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard w sobotę powiedzieli dziennikarzom, że nie ma zgody UE na ten tekst porozumienia, a delegaci zostali wprowadzeni w błąd.

"Nie mamy podstawowych dokumentów położonych na stole, więc bardzo trudno dzisiaj w połowie soboty jakoś reagować i opowiadać w jaki sposób możemy zakończyć te negocjacje" - powiedział dziennikarzom Korolec wchodząc na kolejne spotkanie grupy liderów konferencji klimatycznej. Obecnie nie ma wspólnego tekstu porozumienia - dodał.

"Nie możemy opuścić Durbanu z takim dokumentem, zaakceptować takiego tekstu" - mówiła Hedegaard dziennikarzom, w przerwie między nieformalnymi spotkaniami. "Dziwne, że ktoś próbuje zasugerować, że mogliśmy podpisać się pod takim słabym dokumentem" - dodała.

Z nieoficjalnych informacji uzyskanych od osób uczestniczących w rozmowach wynika, że tekst w rozkolportowanej formie przekreśliłby wcześniejsze ustalenia, które UE zawarła z krajami najbiedniejszymi i wyspiarskimi; oznaczałoby to działanie ignorujące interesy najbardziej narażonych na zmiany klimatu państw afrykańskich, małych państw wyspiarskich i grupy państw najmniej rozwiniętych.

Unia Europejska chce, by nowe porozumienie podpisać w 2015 r.

Konferencja miała się zakończyć w piątek, jednak została przedłużona na sobotę. Zaplanowana na 10.00 rano miejscowego czasu sesja plenarna, która miała debatować nad końcowym tekstem nie rozpoczęła się i nikt nie podaje potencjalnej godziny jej rozpoczęcia. Według organizatorów, mandat konferencji do podejmowania decyzji upływa o północy z soboty na niedzielę.

17. Konferencja Stron Konwencji Klimatycznej w Durbanie ma doprowadzić do zawarcia - w miejsce obowiązującego jedynie do 2012 r. protokołu z Kioto - nowego światowego porozumienia, które wprowadzałoby obligatoryjne redukcje emisji gazów cieplarnianych przez wszystkie kraje świata. W przejściowym okresie obowiązywałby drugi okres rozliczeniowy protokołu (Kioto2). Część krajów nie przystąpiła do protokołu z Kioto; wśród nich są potęgi o największym udziale w światowej emisji CO2, jak Chiny czy USA.

UE chce w tych negocjacjach zmienić światowy system prawny dotyczący walki z ociepleniem klimatu, by obowiązywał on wszystkie państwa - był dla nich prawnie wiążący. Na porozumienie w Durbanie nie godzili się najwięksi emitenci - Chiny, USA i Indie.

Unia Europejska chce, by nowe porozumienie podpisać w 2015 r.; miałoby ono wejść w życie od 2020 r. Do tego czasu Unia chciałaby przedłużenia na kolejny okres protokołu z Kioto, jednak uzależnia poparcie tego rozwiązania od przyjęcia w Durbanie ścieżki dojścia do nowego porozumienia.

Celem działań ograniczających emisję gazów cieplarnianych jest zahamowanie wzrostu średniej temperatury na świecie. Chodzi o niepodwyższenie temperatury ponad 2 st. Celsjusza powyżej średniej z okresu przed rozwojem przemysłu.