Wczoraj po południu złoty zaczął się gwałtownie osłabiać. Za euro trzeba było już płacić ponad 4,51 zł, za franka szwajcarskiego 3,65 zł i 3,39 zł za dolara. Było to efektem osłabienia się euro do amerykańskiej waluty spowodowane decyzjami – a raczej ich brakiem – Europejskiego Banku Centralnego.
EBC zdecydował się na obniżkę stóp procentowych o 0,25 pkt. – do 1 proc. – Jednak pierwszy raz decyzja o pobudzeniu europejskiej gospodarki nie została podjęta jednogłośnie – podkreśla Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Do tego Mario Draghi, prezes EBC, powiedział, że bank nie będzie skupował obligacji zagrożonych państw, bo jest to niezgodne z jego statutem, nie będzie także dodrukowywał euro. A na zupełnie inne informacje czekały rynki. – W związku z tym wzrosło ryzyko, że pieniędzy na ratowanie zagrożonych państw i banków, które mają ich obligacje, może być za mało.
Teraz wszyscy czekają, jakie rozwiązania w tej sprawie podejmie szczyt UE – wyjaśnia Marek Rogalski. Nie ukrywa, że osłabienie złotego wspomógł także Mirosław Gronicki, doradca prezesa NBP, który powiedział, że nominalny PKB Polski jest przeszacowany, co zrodziło obawy o przekroczenie progu długu do PKB.