Notowania polskich obligacji wzrosły najbardziej od 15 tygodni, a banki, w tym Societe Generale uważają, że dobra passa może potrwać, gdyż rząd premiera Donalda Tuska szykuje plany cięcia deficytu budżetowego, zaś Europa w końcu pracuje nad zahamowaniem kryzysu zadłużeniowego – pisze agencja Bloomberg.

Premie płacone inwestorom za kupno 10-letnich obligacji rządowych spadły w zeszłym tygodniu o 206 punktów bazowych do poziomu 5,905 proc. To największy spadek od 19 sierpnia do czego przyczyniła się także skoordynowana akcji Fedu, EBC i czterech innych banków centralnych na świecie. Dzięki ich decyzjom zwiększył się bowiem dostęp do dolarów, co z kolei ożywiło popyt na aktywa osłabione wskutek kryzysu w Europie.

Polska gospodarka lepsza od hiszpańskiej, ale nasze obligacje gorsze

Chociaż polska gospodarka rozwija się trzykrotnie szybciej od strefy euro, za polskie ”dziesięciolatki” trzeba jednak wyłożyć 23 pb więcej niż za papiery Hiszpanii, której premia wynosi 5,68 proc. Rating zadłużeniowy Polski wciąż jest notowany na poziome A2 przez Moody’s Investors Sernice, podczas gdy rating Madrytu jest o jeden szczebel wyżej.

Inwestorzy liczą na cięcia Tuska

Plany redukcji deficytu „zostały bardzo dobrze przyjęte na rynkach, które są podekscytowane perspektywą podwyższenia ratingu Polski” – mówi Guillamme Salomon, strateg rynków wschodzących Societe Generale w Londynie. Jego zdaniem budżet będzie realizowany zgodnie z założeniami o ile sytuacja zadłużeniowa w Europie się nie pogorszy.

Analitycy zwracają nadto uwagę, że Polska jest w porównaniu z innymi krajami w dość komfortowej sytuacji ze względu na przyznaną jej przez MFW tzw. elastyczną linię kredytową, czyli możliwość skorzystania w każdej chwili z wielomiliardowej pożyczki na bardzo dogodnych warunkach.

Ale w scenariuszach kreślonych przez polski rząd coraz więcej zależy od rozwoju sytuacji w Europie – podkreśla Bartosz Pawłowski z BNP Paribas w Londynie. I ten bank rekomenduje sprzedaż polskich obligacji i kupno czeskich papierów. Aby zachęcić inwestorów do kupna polskich “dziesięciolatek” trzeba dołożyć 205 punktów bazowych w stosunku do czeskich premii, które wynoszą 3,89 proc.