Dane o sprzedaży świadczą, że spowolnienie dotyka polską gospodarkę w niewielkim stopniu. Sprzedaż detaliczna w październiku wzrosła rok do roku o 11,2 proc. To mniej niż we wrześniu tylko o 0,2 pkt proc. – podał GUS.
To znów zaskoczyło ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu maksymalnie o 10,4 proc. Jednak przekonują, że wyhamuje on do poziomów jednocyfrowych już na początku przyszłego roku.
– Struktura danych o sprzedaży nie daje jednak jasnego obrazu zachowań konsumentów. Wysoki odczyt to ponownie wynik bardzo wysokiej sprzedaży paliw – wzrostu o 20,1 proc. w ujęciu nominalnym i o 5,5 proc. w ujęciu realnym, a także ciągle silnej kategorii pozostałe – 13,9 proc. r./r., czyli składowej o dużej zmienności – wyjaśnia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE.
Natomiast sprzedaż żywności zaskoczyła in minus. Bo choć nominalnie jej wzrost wyniósł 3,3 proc., to realnie, po odjęciu inflacji spadła o 0,8 proc. Sprzedaż detaliczna w cenach stałych wzrosła o 6,8 proc. w październiku wobec wzrostu o 7,7 proc. we wrześniu. To mimo wszystko dużo.
– Trudno wskazać na przyczyny utrzymującej się wysokiej dynamiki wzrostu sprzedaży przy wielu czynnikach, które powinny ograniczać wzrost wydatków konsumpcyjnych – mówi Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ. Wymienia m.in. wyhamowanie poprawy sytuacji na rynku pracy, spadek wartości kredytów konsumpcyjnych, negatywny efekt inflacji na realne płace czy wpływ silnego osłabienia złotego na koszty obsługi kredytów walutowych. Ale w kolejnych miesiącach może być gorzej. – Spodziewamy się spadku dynamiki sprzedaży detalicznej w związku m.in. z pogorszeniem nastrojów konsumentów – mówi Adam Czerniak, ekonomista Kredyt Banku. Zgodnie z danymi GUS wskaźnik wyprzedzający ufności konsumenckiej spadł w listopadzie do najniższego poziomu od marca: -31,6 pkt wobec -26,8 pkt w październiku.