529 dni od wyborów Belgia wciąż jest bez nowego rządu i budżetu na 2012 r. Koszt obsługi belgijskiego zadłużenia wzrósł już do prawie 5,5 proc., a władze wypuściły w czwartek nową serię obligacji państwowych, licząc na sfinansowanie części długu publicznego.

Zaufanie rynków finansowych do uważanej dotychczas za wiarygodną Belgii nie przestaje spadać, głównie z winy trwającego od czerwca kryzysu politycznego - Belgia od ponad 520 dni nie ma konstytucyjnego rządu, a główne partie polityczne wciąż nie mogą porozumieć się co do ustalenia przyszłorocznego budżetu.

Na wieść o możliwej dymisji prowadzącego negocjacje w sprawie utworzenia rządu Elio di Rupo rentowność belgijskich 10-letnich obligacji wzrosła z 5,08 proc. do prawie 5,5 proc., a tzw. spread, czyli różnica między rentownością najbezpieczniejszych niemieckich obligacji i obligacji belgijskich, wzrósł do 330 punktów procentowych (3,3 proc.). Jest to największa różnica od czasu utworzenia strefy euro w 1999 r.

Jeszcze w ubiegłym roku rentowność belgijskich obligacji wynosiła tylko nieco więcej niż 3 proc.

Teraz koszt obsługi długu Belgii zbliża się do tego, który ponoszą Włochy, i niewykluczone, że w ciągu najbliższych dni nie przestanie rosnąć. Zaufanie rynków zachwiał dodatkowo fakt powracającego problemu nacjonalizacji francusko-belgijskiego banku Dexia oraz kosztów, jakie ma ona za sobą pociągnąć.

Prasa uspokajała w czwartek, że tak wysokie oprocentowanie belgijskich obligacji nie będzie odczuwalne w najbliższym czasie, gdyż kraj planuje zaciągnięcie pożyczki nie większej niż 3 mld euro. Problem pojawi się w styczniu, kiedy rząd będzie potrzebował nowych kredytów na znacznie większe sumy.

Stan belgijskich finansów komplikuje dodatkowo otwarta przez Komisję Europejską procedura nadmiernego deficytu budżetowego. Tylko w przyszłym roku nowy rząd ma zapewnić 11,3 mld euro oszczędności, by zgodnie z unijnymi wymogami dotyczącymi finansów publicznych zlikwidować deficyt budżetowy do 2015 roku. KE zagroziła Belgii karą 700 mln euro, jeśli do połowy grudnia władze nie przedstawią sposobów na redukcję deficytu.

Premier Yves Leterme chce wypracowania decyzji, które miałyby uspokoić rynki

Tematem spotkania mają być m.in. projekt prowizorium budżetowego na przyszły rok oraz projekt prawa finansowego, które określi przychody państwa. Odpowiedzialny za sprawy bieżące gabinet Leterme'a planuje m.in. utrzymanie kontrowersyjnego podatku od banków, który ma zapewnić wpływy do budżetu w wysokości 250 mln euro, oraz skuteczniejsze egzekwowanie podatków od dostawców energii elektrycznej (w tym zwłaszcza elektrowni atomowych) i od firm farmaceutycznych.

Leterme ogłosił też w czwartek wypuszczenie na rynek nowej serii obligacji skarbu państwa, dzięki którym władze chcą sfinansować część długu publicznego. Według ostatnich danych, dług publiczny Belgii osiągnął 99,7 proc. PKB, a kryzys finansowy sprawił, że Bruksela chce do jego sfinansowania wykorzystać oszczędności Belgów. Stopa procentowa rządowych obligacji na 5 lat to 4 proc., czyli o jeden punkt procentowy więcej niż ostatnich obligacji wypuszczonych na rynek we wrześniu.

"Zważywszy na trudności rynków finansowych, chcemy w większym stopniu oprzeć się na oszczędnościach Belgów, żeby finansować dług" - wyjaśniał w prasie Yves Leterme.

Według federalnej agencji długu, przychody z tej operacji mogą znacznie przekroczyć 100 mln euro. "Poprzednia edycja obligacji przyniosła 70-80 mln euro. Tym razem mamy nadzieję na pomnożenie tej sumy" - mówił cytowany przez dziennik "Le Soir" szef agencji Jean Deboutte. Oprócz obligacji pięcioletnich agencja wypuściła także na rynek obligacje 2,5-letnie, których nominalna stopa oprocentowania wzrosła z 2,35 proc. we wrześniu do 3,5 proc. obecnie, oraz obligacje 8-letnie, których oprocentowanie wzrosło z 3,5 proc. do 4,2 proc.