Najskuteczniejszy komunikat reklamowy? Taki, który wykorzystuje aktualnego, najmodniejszego mema. Od kilku dni takim memem jest tragiczna śmierć Hanki Mostowiak – bohaterki serialu „M jak miłość”.
Internetowy baner przedstawia samochód wpadający w stos kartonów, a w tle widać tablicę z nazwą Grabina. I hasło: „Życie to nie serial. Ubezpiecz się na Inseco.pl”. Wprawdzie nie pada nazwisko Mostowiak, ale wszyscy wiedzą, że chodzi o nawiązanie do śmierci bohaterki serialu.
Odkąd w ubiegłym tygodniu TVP 2 pokazała odcinek „M jak miłość”, w którym zginęła jedna z głównych postaci, po sieci krążą setki żartów z tym związanych. – Taka popularność motywu aż się prosiła, by go wykorzystać w reklamie – mówi Krystian Cieślak z firmy CityBell Consulting. – Dostaje się bonus w postaci internautów, którzy za pomocą platform społecznościowych sami roześlą przekaz reklamowy znajomym. Firma zaś dzięki dołączeniu do internetowej zabawy ociepla swój wizerunek, puszcza oko do klienta i pozytywnie wyróżnia się z nachalnego szumu reklamowego – tłumaczy Cieślak.
Zdjęcie legendarnych już kartonów (Hanka miała wypadek, wpadając autem w stertę pudeł) umieściła na swoim fan page’u na Facebooku firma Invlao zarządzająca sklepami internetowymi. A jeden z krakowskich pubów zachęca do odwiedzin ogłoszeniem: „Uwagi, uwaga! Na hasło »Hanka, nie odchodź!!!« 10 procent zniżki na wszystkie piwa przez cały dzień”.
Hanka Mostowiak nie jest pierwsza. Kilka tygodni temu internet podbijała reklama Tesco parodiująca kazania księdza Natanka, a w ubiegłym roku telewizja kablowa Vectra wykorzystała znanego z internetu Forfitera (krokodyla z amatorskiego filmiku).
Te reklamy miały wspólną cechę – wykorzystały internetowe memy, czyli zjawiska, wizerunki, hasła, które zdobyły popularność w sieci i zaczęły żyć własnym życiem.
Termin „mem” rozpowszechnił ewolucjonista Richard Dawkins w książce „Samolubny gen”. Według niego jest to nazwa jednostki ewolucji kulturowej, która powiela się dzięki umiejętności naśladownictwa wśród zwierząt i ludzi. W internecie takie memy to zaraźliwe wzorce informacji, powielane i modyfikowane przez użytkowników. – A skoro są zaraźliwe, idealnie nadają się do wykorzystania w reklamach – uważa Cieślak. I tak spot Tesco z Natankiem w ciągu kilku dni obejrzano na YouTubie milion razy, a promocja nawiązująca do pani Mostowiak dała Insceo dwa razy większy niż do tej pory ruch na stronie internetowej. Producenci „M jak miłość” powinni zażądać tantiem.