Telefon komórkowy już dawno przestał pełnić jedynie funkcję mobilnego urządzenia do kontaktów międzyludzkich. Coraz częściej komórka służy też do załatwiania spraw związanych z finansami osobistymi.
– Komórkę można wykorzystać jako kolejny kanał dostępu do banku albo wręcz urządzenie, za pomocą którego płacimy rachunki – mówi Jarosław Sadowski z Expandera.
Na razie takie rozwiązanie dla powszechnego klienta nie wprowadził jeszcze żaden bank w Polsce, ale w BZ WBK trwają testy.
– Od dwóch miesięcy prowadzimy taki program pilotażowy wspólnie z Orange i MasterCard. Telefon, w tym wypadku Samsung Avila, ma wmontowaną kartę płatniczą i można nim płacić w sklepie, korzystając ze środków zgromadzonych na swoim rachunku osobistym – mówi Bartosz Wolny z BZ WBK.
Przedstawiciele Citi Handlowego zapewniają, że w ciągu roku także ich klienci będą mieli możliwość płacenia rachunków w sklepie za pomocą komórki. Nie wiadomo jednak, na jakie rozwiązanie bank się zdecyduje, bo karta bankowa nie musi być koniecznie wbudowana w kartę SIM telefonu. Może to być osobna karta, tzw. SD, którą klient wkłada do dowolnego telefonu, którym się posługuje. Na razie posiadacz komórki, który chciałby płacić nią w sklepie, musi się zadowolić specjalną naklejką oferowaną przez niektóre banki, którą może umieścić na komórce i płacić wówczas telefonem małe rachunki do 50 zł, ale tylko w sklepach, które mają czytniki kart PayPass. Klienci Citi Handlowego już teraz mogą też korzystać z transferów osobistych.
– Telefon staje się powoli podręcznym portfelem. Wystarczy stuknąć się komórkami, które są wyposażone w specjalną aplikację, i pieniądze w określonej wysokości są przekazywane z konta jednego posiadacza telefonu na konto drugiego – mówi Adam Grabarczyk, dyrektor zarządzający biura bankowości mobilnej Citi Handlowego.
Wartość takiego przelewu nie może przekroczyć 50 zł i obaj posiadacze komórek muszą mieć konto w tym banku, ale nie muszą być klientami wcześniej zdefiniowanymi w bankowości internetowej. To ciągle nowinki, ale jest kwestią czasu, aż staną się one dość powszechne. Podobnie jest z bankowością mobilną, czyli taką, do której klient ma dostęp za pośrednictwem telefonu czy tabletu. W tym wypadku banki budują specjalne strony internetowe, które są dostosowane do mniejszych ekranów. Liczba osób korzystających w ten sposób z usług banków nie jest duża, ale szybko rośnie.
– Już teraz mBank ma 100 tys. unikalnych użytkowników bankowości mobilnej w miesiącu. Do końca roku chcemy podwoić ich liczbę, a pod koniec 2012 roku chcemy, by pół miliona naszych klientów miało dostęp do swoich pieniędzy za pośrednictwem komórki – mówi Jarosław Mastalerz, członek zarządu ds. bankowości detalicznej BRE Banku, który jest właścicielem mBanku.
Na razie mBank, podobnie jak większość instytucji rozwijających bankowość mobilną, stosuje rozwiązania w wersji light.
– Aby mieć dostęp do banku z dowolnego miejsca w kraju i na świecie, wystarczy dowolny telefon komórkowy z możliwością łączenia się z internetem – mówi Jarosław Sadowski.
Generalnie za pośrednictwem komórki można wykonać większość operacji, jakie są możliwe w bankowości internetowej.
– Nie można jednak robić przelewów do niezdefiniowanych wcześniej odbiorców. Dzięki temu unikamy sytuacji, w której ktoś kradnie komórkę i robi przelew na swoje konto, bo na komórkę dostaje SMS z kodem autoryzacji transakcji – mówi Adam Grabarczyk.
Oprócz wersji light banki wprowadzają też bankowość mobilną opartą na specjalnych aplikacjach, które za darmo można ściągnąć na komórkę ze strony internetowej instytucji finansowej. Z oczywistych względów takie rozwiązanie jest adresowane do mniejszej liczby klientów, ale zdaniem specjalistów to właśnie ten segment bankowości mobilnej będzie się rozwijał najszybciej.
– Wersja aplikacyjna jest zdecydowanie szybsza i wygodniejsza dla klienta, bo za każdym razem nie trzeba odświeżać całej strony, tylko ściągane są odpowiednie dane – mówi Adam Grabarczyk.
Takie rozwiązania aplikacyjne w bankowości mobilnej z powodzeniem działają już w BZ WBK, Citi Handlowym i Raiffeissen Banku. Także mBank zapewnia, że będzie rozwijał bankowość mobilną w oparciu o specjalne oprogramowanie instalowane w komórce.
– W sierpniu pojawi się u nas nowa aplikacja transakcyjna na iPhone’a i iPada, a jesienią kolejna aplikacja na urządzenia z systemem Android – mówi Rafał Borkowski z mBanku.
Już teraz wiadomo, że to oprogramowanie będzie miało wyszukiwarkę rabatów, czyli telefon komórkowy będzie pokazywał klientowi, co w danej okolicy można kupić taniej dzięki rabatom, jakie daje posiadanie karty banku.