Sprzedaż ubrań spadła w tym roku o 9,1 proc. Sklepy bankrutują, pozostałe przeceniają produkty nawet o 50 proc.
Sprzedaż ubrań spadła w tym roku o 9,1 proc. Sklepy bankrutują, pozostałe przeceniają produkty nawet o 50 proc.
W pierwszym półroczu tego roku z rynku zniknęło 13 tys. sklepów z odzieżą. To o 12 proc. więcej niż w ubiegłym. Odzwierciedlają to dane Głównego Urzędu Statystycznego. Wynika z nich, że w tym roku sprzedaż ubrań spadła o 9,1 proc.
Sieci sklepów tłumaczą to głównie pogarszającą się sytuacją gospodarczą. Ale wpływ na obniżenie obrotów miała także ciepła jesień, która spowodowała, że klienci mniej interesowali się kolekcjami jesień – zima.
W efekcie sieci handlowe musiały zmienić strategię sprzedaży. Pierwszym krokiem jest zaostrzenie sezonowych upustów
– Esprit obniżył ceny niektórych swetrów o 50 proc., torebek o 30 proc. Ale część firm schodzi z cen na stałe. Od października zdecydował się na to Marks & Spencer, a wcześniej Benetton, który plasuje się teraz na tej samej półce cenowej co H&M. 60 proc. naszej oferty, czyli około 4 tys. produktów ma ceny niższe o 14 proc. – wyjaśnia Dušan Mrozek, dyrektor zarządzający w firmie Marks & Spencer Polska.
Oznacza to, że cena damskiego płaszcza spadła średnio z 239 na 209 zł, a dżinsów z 299 zł na 229 zł.
Inaczej na zmiany rynkowe reaguje firma Bagatt mająca 15 ekskluzywnych salonów z butami. Podnosi jakość produktów, nie obniżając cen. Witold Ziółkowski z Bagatt Polska podkreśla, że celem takiego działania jest zyskanie przewagi nad największymi rywalami, czyli Venezią czy Prima Moda.
Także wchodzący właśnie do Polski amerykański Gap przyjął strategię niskiej ceny. Warszawski sklep, który powstanie pod logo tej marki, ma być najtańszy w Europie.
O tym, że popyt na tanią, ale markową odzież się nasila, świadczyć mogą wyniki sieci, które taką strategię przyjęły kilka lat temu. Przykładem jest firma LPP rozwijająca sklepy pod logo Reserved. We wrześniu w stosunku do roku ubiegłego jej sprzedaż zwiększyła się o 14 proc., zaś po trzech kwartałach tego roku o 17 proc. Mimo to firma nie zamierza się przyglądać z boku, jak inni gracze odbierają jej rynek.
– Towar, który nie odpowiada gustom klientów, a jest to widoczne po tym, jak rotuje, jest od razu przeceniany – zaznacza Dariusz Pachla, wiceprezes zarządu spółki LPP.
Szczególnie że na rynku przybywa sieci, które stawiają na niską cenę. Latem powstał pierwszy sklep taniej marki Peacocks, oferującej najnowsze trendy brytyjskiej mody w bardzo atrakcyjnych cenach. W marcu 2012 r. w Blue City ma powstać pierwszy sklep marki F&F, z której od 2008 r. słynie obecnie Tesco. Dziś jest w dziesiątce najpopularniejszych marek odzieżowych obok Zary czy H&M.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama