Europejski nadzór bankowy liczy, ile będzie potrzeba pieniędzy na dokapitalizowanie instytucji finansowych w razie bankructwa Grecji.
Europejski Nadzór Bankowy (EBA) prowadzi kolejne testy wytrzymałościowe unijnych banków. Urząd sprawdza poziom przygotowania instytucji finansowych do drugiej fali kryzysu – podał wczorajszy „Financial Times”. Lipcowy sprawdzian okazał się zbyt łagodny, a przez to mało wiarygodny. Teraz zakładany jest scenariusz bankructwa Grecji. Według przecieków do prasy tym razem nadzór przedstawi raport, w którym kraj po kraju przeanalizuje kapitałowe potrzeby miejscowych sektorów bankowych w przypadku restrukturyzacji greckiego długu.
Taką decyzję – zdaniem brytyjskich dziennikarzy – miał podjąć zarząd EBA. Według „FT” przystąpiono nawet do pierwszych analiz. Wczoraj jednak regulator zaprzeczył podobnym doniesieniom, oświadczając, że nowe stress testy nie są wykluczone. – Sytuacja zmienia się szybko i dramatycznie. Rozważamy każdą alternatywę – oświadczyła rzecznik EBA Franca Rosa Congiu.
Posiedzenie EBA odbyło się kilka dni po ujawnieniu kłopotów belgijsko-francuskiej Dexii. Bank wyspecjalizował się w udzielaniu kredytów francuskim samorządom, które mają coraz większe problemy ze spłatą odsetek. Zagrożone jest odzyskanie połowy z wartych 72 mld euro pożyczek dla władz lokalnych. Tymczasem po lipcowym stress teście Dexia została uznana za 12. najbezpieczniejszy bank w Europie. Nawet w przypadku kumulacji kryzysu miała 10,4-proc. nadwyżkę kapitału.
Ostatnie testy sugerowały, że 91 przebadanych banków potrzebuje w sumie zaledwie 2,5 mld euro. W lipcu badano wytrzymałość banków na sytuację, w której PKB w Unii Europejskiej spada o 0,5 proc., gwałtownie rośnie bezrobocie, a rynki kapitałowe spadają o 15 proc. Test zdały 83 instytucje, które zachowałyby w takim wypadku kapitały własne najwyższej jakości wartości przekraczające 5 proc. od udzielonych kredytów. Tym razem kryteria mają być znacznie ostrzejsze.
– Przykład Dexii pokazał, że ostatnie rundy testów wytrzymałościowych były farsą. Możliwość ich powtórzenia sugeruje, że politycy biorą się do problemu sektora bankowego bardziej zdecydowanie – mówi „DGP” John Hardy, analityk duńskiego Saxo Banku. Nowe testy wytrzymałościowe mogą dać rezultat rzędu 100 mld – 200 mld euro wymaganej rekapitalizacji. Według Hardy’ego to nie wystarczy, by uchronić Europę przed kłopotami, gdyby pogłębiły się problemy finansowe innych państw Południa. – Niezbędne jest też zaangażowanie Włoch (m.in. silne cięcia, prywatyzacja, wyższe podatki) i ponad 50-proc. rewaloryzacja długu Grecji – mówi analityk.
Co charakterystyczne, rekapitalizacji nie wyklucza już ani kanclerz RFN Angela Merkel, ani szef Komisji Europejskiej Jose Barroso. Urzędnicy EBA wzięli sobie do serca rady ekonomistów, którzy wskazywali, że przeprowadzone w sposób bardziej rygorystyczny testy w USA pomogły przywrócić zaufanie do amerykańskiego sektora bankowego.
Poza tym regulator prowadzi rozmowy z europejskimi rządami na temat mechanizmu dokapitalizowania banków na wypadek szykowanego bankructwa Grecji. W brukselskich kuluarach tajemnicą poliszynela zdaje się to, że ogłoszenie częściowej niewypłacalności Aten jest odwlekane tylko po to, by uchronić banki – zwłaszcza francuskie i niemieckie – od szoku. Instytucje tych dwóch najważniejszych gospodarek UE zainwestowały w greckie papiery dłużne w sumie 100 mld euro. To połowa całego długu Hellady będącego w posiadaniu zagranicznych wierzycieli.