Tesco stawia na samoobsługę. Jego konkurenci również testują takie rozwiązanie, ale szukają też innych sposób na skrócenie kolejek.
Rewolucję zapoczątkowało Tesco, które otworzyło właśnie na warszawskim Ursusie pierwszy w Polsce sklep wyposażony wyłącznie w kasy samoobsługowe. – Zamiast trzech tradycyjnych stanowisk na tej samej przestrzeni możemy umieścić nawet dwa razy tyle w pełni samoobsługowych kas – mówi „DGP” Michał Sikora z Tesco Polska.
Tymczasem konkurencja nie śpi. Real, który ma 54 supermarkety, tego typu kasy zainstalował w dziewięciu placówkach. W każdej z nich jest przeciętnie pięć takich kas. Jak zastrzega jednak Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rozwiązanie to jest uzupełnieniem tradycyjnego sposobu sprzedaży, i tak ma pozostać.
Podobne stanowisko zajmuje Auchan. – Na 60 kas w każdym sklepie tych samoobsługowych mamy średnio cztery. Korzystają z nich klienci, którzy robią małe zakupy i którym się śpieszy – mówi Dorota Patejko z Auchan.
Kasy samoobsługowe znajdują się też w kilku hipermarketach i supermarketach Carrefour, jednak również jako alternatywne rozwiązanie dla tradycyjnej obsługi klienta. Nowością jest jednak system tzw. jednej kolejki, wprowadzony testowo w warszawskich sklepach w Arkadii i Reducie.
Przy każdej z kas objętych systemem jednocześnie znajduje się maksymalnie dwóch klientów. Pozostali czekają wzdłuż wyznaczonej części kas, aż na monitorze wyświetli się numer wolnej kasy, do której podchodzi pierwsza osoba z kolejki. – Dzięki temu rozwiązaniu klienci nie muszą już szukać kasy, do której ustawiła się najkrótsza kolejka – mówi „DGP” Maria Cieślikowska z Carrefour Polska.
Nie wszyscy rynkowi gracze stawiają jednak na nowoczesne rozwiązania. W Lidlu nie uświadczymy ani systemu jednej kolejki, ani kas samoobsługowych. Anna Biskup z Lidla przekonuje, że problemem byłaby kontrolowanie zakupu alkoholu i tytoniu przez osoby niepełnoletnie.