• Polska waluta jest jedną z tych, które najlepiej zniosły zawirowania na giełdach
• Ekonomiści prognozują stopniowe umocnienie złotego do 3,50 zł za euro na koniec 2008 r.
• Na notowania złotego będą miały duży wpływ wydarzenia w gospodarce amerykańskiej
RAPORT
Wciąż jesteśmy nastawieni pozytywnie do złotego i spodziewamy się dalszego umocnienia polskiej waluty. Oczekujemy, że Rada Polityki Pieniężnej może jeszcze podwyższyć stopy procentowe z uwagi na rosnącą inflację. To powinno wesprzeć polską walutę - mówi GP Robert Beange, strateg w JP Morgan Chase & Co. w Londynie.
- Polska utrzyma bardzo silny wzrost gospodarczy mimo oczekiwanego spowolnienia na świecie. To też jedna z odpowiedzi na pytanie, dlaczego złoty ma się tak dobrze - dodaje.
Aby sprawdzić, jaka przyszłość czeka polską walutę, GP zebrała prognozy walutowe ośmiu banków. Okazuje się, że według przewidywań ich ekonomistów złoty może stopniowo zyskiwać w ciągu roku wobec euro w porównaniu z bieżącym kursem oraz osłabić się wobec dolara, co będzie spowodowane oczekiwanym umocnieniem amerykańskiej waluty.
Szacunki ekonomistów wska- zują, że na koniec I kwartału euro może kosztować 3,57 zł, wobec 3,59 zł w piątek, dolar 2,44 zł, wobec 2,42 zł, a frank szwajcarski 2,22 zł, wobec 2,24 zł na koniec ubiegłego tygodnia.
Im perspektywa bardziej odległa, tym oczywiście niepewność prognoz wzrasta, ale mimo wszystko oczekiwanie na dalsze umocnienie złotego pozostaje. Ekonomiści zastrzegają jednak, że prognozowanie kursu jest niezmiernie trudne z uwagi na dużą zmienność rynków i wiele czynników wpływających na kwotowania walut, ale prognozy kursów są zawsze obecne zarówno w budżecie państwa, jak i raportach makroekonomicznych banków.
- W tak zmiennych czasach prognozowanie kursu jest szczególnie trudne, zwłaszcza przy takiej zmienności kursu dolara wobec euro - podkreśla Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP.

Odporny jak złoty

Ekonomiści spodziewają się obecnie, że na koniec grudnia 2008 r. euro będzie warte 3,51 zł, dolar 2,54 zł, a frank szwajcarski 2,18 zł. To średnia z prognoz, bo są też prognozy, według których frank może kosztować nawet 2,09 zł, euro 3,31 zł, a dolar 2,40 zł. Te szacunki sprawiają, że przy oczekiwanym braku zmian stóp procentowych w Szwajcarii spłacający raty od kredytów we frankach nie muszą się liczyć ze wzrostem raty.
- W najbliższych dniach kurs euro powinien kształtować się pomiędzy 3,58 a 3,62 złotego, raczej poniżej 3,6 zł. Ale wszystko zależy od tego, co się będzie działo na giełdach i na ile inwestorzy w obecnej sytuacji będą chcieli podejmować ryzyko inwestycji na rynkach wschodzących - mówi Andrzej Krzemiński, dealer walutowy w Banku BPH.
- Właściwie nie widać przesłanek do osłabienia złotego, oczywiście oprócz jakiegoś kryzysowego scenariusza - dodaje Łukasz Tarnawa.
Ostatnie tygodnie przyniosły znaczne zawirowania na rynkach finansowych, szczególnie na giełdach. W tym czasie polska waluta należała do tych, które okazały się najbardziej odporne na przecenę aktywów finansowych.
- Złoty okazał się jedną z tych walut, które najlepiej zniosły te trudne czasy. Według naszych prognoz na koniec I kwartału euro może kosztować 3,55 zł, a na koniec 2008 roku 3,5 zł - podkreśla Robert Beange.

Co będzie się liczyć

Wśród pierwszoplanowych czynników, które będą miały decydujący wpływ na notowania złotego, wymieniana jest sytuacja w gospodarce amerykańskiej, która może wpłynąć na skłonność inwestorów do podejmowania ryzyka i przełożyć się na koniunkturę w Europie.
- Jeśli w USA będziemy mieli znów do czynienia z większymi kłopotami gospodarki, to może się to przełożyć na wycofywanie środków z tzw. rynków wschodzących, w tym z Polski - mówi główny ekonomista PKO BP.
Na notowania polskiej waluty cały czas będą wpływać zmiany kursu dolara i zachowanie amerykańskich oraz europejskich giełd.
Do umocnienia złotego mogą się przyczyniać nadzieje na kolejne podwyżki stóp procentowych w Polsce. Ten czynnik może nabrać na znaczeniu, gdyby Europejski Bank Centralny zdecydował się obniżyć stopy procentowe i jeszcze bardziej wzrosłaby różnica w poziomie stóp pomiędzy Polską i strefą euro.
Na plus dla złotego może nadal działać napływ środków od Polaków pracujących poza granicami. Ale z drugiej strony patrząc na obecny kurs euro, dolara czy funta (4,78 zł), jak i prognozowany w ciągu roku (nawet 4,41 zł na koniec 2008), może się zmniejszyć liczba tych, którzy będą szukać pracy poza Polską.

Potrzebny plan reform

- Złoty zyskałby dodatkowo, gdyby rząd pokazał rzeczywisty plan reformy finansów, obniżenia deficytu finansów publicznych i wejścia do strefy euro - mówi jeden z ekonomistów.
Na niekorzyść złotego, ale także i innych walut w regionie mogłoby z kolei działać spowolnienie gospodarki europejskiej, co oznaczałoby także większe ryzyko wolniejszego wzrostu PKB w Polsce. Kolejnym argumentem mogłoby być jeszcze szybsze tempo importu, co przy wolniejszym eksporcie i napływie inwestycji zagranicznych powiększałoby deficyt obrotów bieżących.
- Ale jeśli sytuacja będzie się normalizowała, to spora różnica stóp procentowych, fundamentalnie niezłe wyceny spółek na giełdach plus siła polskiej gospodarki wskazują, że jest raczej potencjał umocnienia złotego - dodaje Łukasz Tarnawa.
- Na razie jednak złoty wykazuje dużą wrażliwość na doniesienie o ewentualnych wynikach spotkania RPP i MF w sprawie euro i ERM-2, w konsekwencji spodziewamy się mocniejszej waluty krajowej w najbliższych dniach - napisali w najnowszym komentarzu ekonomiści ING Banku.
PAWEŁ CZURYŁO
OPINIE
BARTOSZ PAWŁOWSKI
strateg TD Securities w Londynie
Każdy dzień blisko poziomu 3,6 zł za euro przy zawirowaniach na rynkach jest dla nas dobrą wiadomością. To pokazuje, że wyprzedaż na giełdzie nie przekłada się na osłabienie złotego. Mimo że inwestorzy zagraniczni sprzedają akcje, to nie uciekają z polskiego rynku pieniężnego. Obecne poziomy nie są też wynikiem redukcji stóp w USA, bo inwestorzy nie traktują złotego jako waluty wykorzystywanej do tzw. carry trade, czyli zarabiania na różnicy oprocentowania. W tym przypadku wybierają Brazylię, Turcję czy Islandię. Siła złotego to skutek dobrej kondycji gospodarki. Trudno wymienić problem, który obecnie odróżniałby Polskę od innych krajów. Inflacja, mimo że wzrosła do 4 proc., jest i tak niższa od 8 proc. w Rumunii, deficyt obrotów bieżących rośnie, ale w krajach bałtyckich jest dwucyfrowy. Gospodarka, mimo że zwalnia, to i tak zachowa silny 5-proc. wzrost. Jednak nie oczekuję już jakiegoś znacznego umocnienia. Prognozujemy poziom 3,50 zł za euro na koniec roku.
MICHAŁ DYBUŁA
ekonomista strategiczny BNP Paribas
Spodziewam się zwiększonej zmienności na rynku walutowym. Najistotniejsze z punktu widzenia polskiej waluty będzie zachowanie się światowych giełd, bo to przesłania dobre lokalne fundamenty gospodarcze. Silnym wsparciem dla złotego będzie rosnący dysparytet stóp procentowych pomiędzy Polską a strefą euro. Umocnienie złotego mogłoby być głębsze, ale przeciwdziała temu sytuacja na świecie, siła takich walut jak frank szwajcarski czy jen japoński. Na niekorzyść złotego może działać gorsza relacja między deficytem obrotów bieżących a napływem bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Zmiany w kursie może powodować teraz bardziej kapitał portfelowy i jakieś przepływy spekulacyjne. Na koniec roku spodziewamy się poziomu 3,5 zł za euro. Trend aprecjacyjny będzie trwał, ale w świetle wydarzeń na rynkach tempo umocnienia może być mniejsze i dodatkowo rośnie ryzyko braku aprecjacji oraz dużej zmienności.