W czwartek główne giełdy w Europie były na plusach. Złoty nadal jednak był słaby wobec euro, dolara oraz franka. Zdaniem analityków, rynkom nadal ciąży sytuacja w strefie euro.

W czwartek przed 12.00 za euro trzeba było zapłacić 4,38 zł, za dolara 3,18 zł, a za franka 3,63 zł. Ok. 7.00 rano złoty tracił nieco mocniej: za euro płacono 4,39 zł, za dolara 3,20 zł, a za franka 3,64 zł.

Główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień stwierdził w rozmowie z PAP, że nie można koncentrować się na zachowaniach, które trwają godzinę lub dwie. "Jeśli popatrzymy na zachowanie złotego w tym tygodniu, to widać, że jest on bardzo słaby, biorąc pod uwagę to, co się dzieje na rynkach" - podkreślił.

Dodał, że na rynkach mamy poprawę nastrojów. "Widać to już od dwóch dni: giełdy odreagowują, a euro umacnia się wobec dolara. Na tym tle zachowanie złotego jest wręcz fatalne" - powiedział ekonomista.

Bardzo słaba kondycja złotego, to zdaniem Kwietnia skutek m.in. obaw o wpływ kryzysu bankowego w Europie na polskie banki oraz spowolnienie gospodarcze i poziom długu publicznego w relacji do PKB.

"Tempo wzrostu w Polsce spowolni z ok. 4 proc. w tym roku do ok. 3 proc. w 2012 roku. To oznacza, iż rządowe plany ograniczania deficytu są zagrożone. Co więcej przy obecnych kursach relacja dług/PKB na koniec roku będzie niebezpiecznie blisko progu 55 proc., a w przyszłym roku wzrośnie do 56 proc." - ostrzegł ekonomista.

W środę przed południem giełdy w Europie były na plusach: WIG20 zyskiwał 1,6 proc., niemiecki DAX 2,0 proc., francuski CAC40 ponad 2,0 proc., a brytyjski FTSE 100 rósł o ponad 1,5 proc.

Na otwarciu czwartkowej sesji WIG20 wzrósł o 0,38 proc., CAC 40 o 1,03 proc., DAX o 1,48 proc., a FTSE 100 o 1,01 proc.

"To jednak czarny scenariusz i moim zdaniem nie jest w interesie żadnego z krajów Europy, aby się spełnił"

Analityk DM BOŚ Dorota Sierakowska oceniła, że dobre nastrojów do m.in. efekt pozytywnych informacji dotyczących Grecji. Po środowej telekonferencji szefów rządów Niemiec, Francji i Grecji, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy wydali wspólne oświadczenie, że miejsce Grecji jest w strefie euro, a przedstawiciele greckiego rządu wyrazili determinację we wprowadzaniu koniecznych reform. "Wnioski po telekonferencji były więc pozytywne" - stwierdziła analityczka DM BOŚ.

Dodała jednak, że w komunikacie nie padły żadne konkrety. "W obliczu coraz bardziej prawdopodobnego bankructwa Grecji, rynek potrzebuje szczegółów na temat tego, jak ten kraj radzi sobie z wypełnianiem zobowiązań" - powiedziała Sierakowska.

Ekonomista X-Trade Brokers powiedział, że w czarnym scenariuszu, czyli gdyby doszło do niekontrolowanej upadłości Grecji i kryzysu w sektorze bankowym, złoty mocno straciłby na wartości. Za euro trzeba byłoby płacić niemal 5 zł, za dolara ponad 4 zł, a cena szwajcarskiego franka wystrzeliłaby do 4,10-4,15 zł.

"To jednak czarny scenariusz i moim zdaniem nie jest w interesie żadnego z krajów Europy, aby się spełnił. Sądzę, że będą podejmowane wszelkie wysiłki, aby do tego nie doszło. Trzeba jednak pamiętać, że jest to polityka i ryzyko zawsze istnieje" - powiedział Kwiecień.

Ekonomista XTB dodał, że jeśli udałoby się uspokoić sytuację, a pomoc Grecji zostałaby udzielona, to złoty zyskałby na wartości. "W perspektywie dwóch tygodni złoty mógłby się umocnić do euro do ok. 4,20 zł. W przypadku dolara byłaby szansa na zejście do ok. 3 zł" - ocenił ekonomista XTB.

Dodał, że jeśli uspokojenie nastrojów trwałoby wystarczająco długo, ok. 1-2 miesiące i w tym czasie "nie pojawiłaby się żadna bomba", to złoty mógłby umocnić się do franka do poziomu nawet 3,3 zł.