Do końca września będzie jasne, które biuro podróży z którym, czyimi samolotami i dokąd poleci w przyszłe wakacje.
Nie chodzi o kapitałowe powiązania touroperatorów, ale o wspólne negocjacje z liniami lotniczymi w sprawie zapełniania miejsc w samolotach. Od efektów tych rozmów uzależniona jest w dużej części ostateczna cena, jaką za wycieczki zapłacą turyści. To ostatni dzwonek na ustalenie takich spraw, by ze sprzedażą wakacyjnej oferty móc wystartować w styczniu lub lutym. Zanim zacznie się sprzedaż wycieczek, trzeba przecież jeszcze ustalić program wakacyjny czy choćby zaprojektować i wydrukować katalogi. A to wymaga czasu.
– Im bardziej będzie udana konsolidacja, tym bardziej poprawimy warunki cenowe negocjowane z przewoźnikami – mówi Maciej Truskolaski, prezes Sky Club.
Na razie konstelacje przyszłych aliansów utrzymywane są w tajemnicy. Wszystko będzie jasne do końca września. Nieoficjalnie wiadomo, że poza konsolidacją stoją Itaka i TUI. To nic nowego. Tak było też w poprzednich latach. To na tyle silne biura, by mogły na własną rękę zapełnić samoloty. W pary dobierają się natomiast inni: Triada, Neckermann, Exim czy Rainbow.
Przedstawiciele linii lotniczych nie do końca są z tego zadowoleni. Nieoficjalnie mówią o szantażu cenowym ze strony biur podróży.
– Nic podobnego. Kiedyś na rynku byliśmy skazani tylko na LOT i musieliśmy się dostosować do wymagań linii, teraz jest konkurencja – mówi Maciej Truskolaski.
Jeszcze w 2010 r. do PLL LOT i Air Italy Polska (obecnie Air Poland) dołączył Enter Air, a w tym roku grono rozrosło o kolejne dwie linie: Yes Airways i Small Planet Airlines.
Grzegorz Polaniecki, szef Enter Air, największej obecnie czarterowej linii lotniczej w Polsce, przyznaje, że dzięki temu ceny wycieczek w przyszłym roku będą niższe. Oczywiście przy założeniu stabilizacji cen paliw oraz przy niezbyt dynamicznych wahaniach kursu złotego.
Kontrakty w większości zawierane są bowiem w euro i dolarach. Patrząc na obecne tabele kursowe, można się przerazić. Jednak Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow Tours, uspokaja. – Obecna huśtawka kursowa nie ma najmniejszego znaczenia. My ustalamy z liniami ceny w euro lub w dolarach. Dla turysty ważny jest kurs rozliczenia tych walut na dzień sprzedaży wycieczki – mówi.