Na kampanię wyborczą partie mają 70 mln zł. Cztery lata temu wydały aż 122 mln zł.
Politycy, którzy z powodu ograniczenia dotacji z budżetu muszą znacznie oszczędniej niż wcześniej dysponować pieniędzmi, wybierają mniejsze i tańsze agencje reklamowe.
HiPixel z Opola nie chce zdradzić, dla kogo przygotowuje kampanię wyborczą. – To jedynka na liście do Sejmu jednego z ważniejszych komitetów. Nie możemy powiedzieć którego. Przygotowujemy całość kampanii. Nakręciliśmy główny spot, będzie jeszcze kilka krótszych. Zarządzamy też kampanią outdoorową – dodaje Nowojska.
Drukarnia offsetowa Bunik Druk z Białegostoku wydrukowała już dla kandydatów z regionu ponad 110 tys. ulotek. Kampanie lokalnym kandydatom przygotowują też m.in. GrawerPix z Bobrowników, ProMailer z Pszczyny i JS Media z Olsztyna.
– Jesteśmy bliżej wyborów z okręgu i na pewno jesteśmy też bardziej konkurencyjni cenowo niż duże ogólnopolskie agencje – tłumaczy Nowojska.
Tajemnicza jedynka z Opola może wydać na walkę o miejsce w Sejmie kilkadziesiąt tysięcy złotych. A właśnie o takie nieduże budżety starają się agencje reklamowe, marketingowe i eventowe.
Podczas poprzednich wyborów do Sejmu i Senatu w 2007 r. największe komitety wyborcze wydały ponad 122 mln zł. Z tego większość, bo średnio 60 proc., pochłonęły spoty telewizyjne i outdoor. Duże budżety były też w ubiegłym roku. Podczas kampanii prezydenckiej PO, PiS, SLD i PSL wydały w sumie 36,6 mln zł. Budżet komitetów wystawiających kandydatów w wyborach samorządowych był jeszcze większy – 83 mln zł. Tegoroczne 70 mln zł (na tyle łącznie limit wydatków wyliczyła Państwowa Komisja Wyborcza) jest więc bardzo skromne. – Tak naprawdę tylko PO z blisko 30 mln zł i PiS z 20 mln zł są dla wielkich agencji reklamowych i domów mediowych poważnymi klientami. Ale nie takimi, którymi chciano by się pochwalić – tłumaczy ekspert z dużego domu mediowego.
W branży wszyscy doskonale pamiętają, ile złego PR narobiła Grupie Eskadra praca dla PO w 2007 r. – Kiedy rok później agencja ta wygrała przetarg na reklamowanie Białegostoku, pojawiły się głosy, że to forma odwdzięczenia się przez partię rządzącą – wspomina nasz rozmówca.
Politycy też mają obawy przed ujawnianiem opinii publicznej, że korzystają z pomocy specjalistów. Tylko nieoficjalnie wiadomo, że za kampanię PO odpowiada firma Mindshare, część kampanii SLD realizuje Studio Wipi.pl.
Branża reklamowa nie zrezygnuje oczywiście z polityków. Powód jest prosty. – Sam outdoor może dzięki tegorocznej kampanii zarobić między 5 a 12 mln zł – ocenia Lech Kaczoń, prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej. Dla poszczególnych graczy to między 5 a 8 proc. dodatkowego zysku w skali roku.
Wydatki partii na kampanie wyborcze / DGP