Za jednodniowy krach na giełdzie w Seulu - w wyniku którego z rynku wyparowało 27 mld dolarów - pięciu pracowników Deutsche Banku i domu maklerskiego w Korei Południowej odpowie jednak przed sądem.

Prokuratura centralnego okręgu w Seulu oskarżyła bankierów i maklerów z Deutsche Securities Korea o manipulowanie akcjami w celu zdobycia “nieuzasadnionego” zysku. W lutym do takiego wniosku doszedł koreański regulator rynku wskazując na to, że wskutek manipulacji akcjami główny indeks seulskiego parkietu, 11 listopada KOSPI zanurkował dosłownie na dziesięć minut przed końcem sesji.

„Stanowisko prokuratury i regulatorów dowodzi ich zdecydowania w walce z oszustwami giełdowymi” – mówi Nam Gilgam, szef derywatów w Korea Capital Market Institute, firmy badawczej w Seulu – „Zagraniczni inwestorzy będą musieli wykazywać się większą ostrożnością podczas handlu na południowokoreańskim rynku. Jest to wyraźny cios w operacje Deutsche Banku oraz w jego reputację”.

Na razie Deutsche Bank ma szlaban na handel akcjami i instrumentami pochodnymi na własny rachunek. Koreański regulator wprowadził zakaz na sześć miesięcy, licząc od 1 kwietnia.

Dom maklerski Deustche Securities Korea wyraził ubolewanie z powodu decyzji prokuratury oraz zaprzeczył zarzutom naruszenia regulacji rynkowych, których „ani nie aprobował, ani do nich nie zachęcał”. DSK zamierza bronić tej tezy w sądzie.

Korea Exchange, operator seulskiej giełdy, nałożył w lutym na Deutsche Bank grzywnę za pogwałcenie zasad handlu w rekordowej kwocie 1 miliarda wonów (1 won =0,2676 PLN).