Sygnały możliwego wzrostu bezrobocia i presji inflacyjnej przyczyniły się do gwałtownego spadku akcji na giełdzie w Nowym Jorku, związanego także z pogłębiającym się kryzysem zadłużeniowym w Europie.

W czwartek amerykańskie Ministerstwo Pracy ogłosiło, że liczba osób starających się o nowe zasiłki dla bezrobotnych wzrosła w zeszłym tygodniu do 408 000 - powyżej oczekiwań ekonomistów.

Resort Pracy poinformował również, że indeks cen konsumenta wzrósł w lipcu o 0,5 proc., co jest największą zwyżką od marca. Wcześniejsze prognozy mówiły o zwyżce w wysokości tylko 0,2 proc.

Oznaki rosnącej inflacji mogą utrudnić Rezerwie Federalnej dalsze pobudzanie wzrostu gospodarki przez wykupywanie obligacji skarbowych z banków, co Fed robił, nie będąc w stanie dalej obniżać stopy procentowej.

Wskaźnik Dow Jones na nowojorskiej giełdzie papierów wartościowych spadł o około 500 punktów natychmiast po rozpoczęciu transakcji i około południa czasu lokalnego nadal utrzymywał się poniżej psychologicznej bariery 11 000 punktów.

Dołowały także inne główne indeksy: Nasdaq i S&P.

Tymczasem bank Morgan Stanley ogłosił nową prognozę gospodarki światowej, oznajmiając, że jest ona "bliska recesji".

W czwartkowym raporcie Morgan Stanley skorygował w dół swoją prognozę wzrostu globalnej gospodarki na rok 2011 z 4,2 proc. na 3,9 proc. i prognozę na rok 2012 z 4,5 na 3,8 proc.