Inwestorzy w obligacje w Polsce zredukowali swoje stawki na inflację po tym, jak w lipcu niespodziewanie osłabł wzrost cen konsumpcyjnych, co sprawia, że pierwsza od dwóch lat obniżka stóp procentowych staje się całkiem prawdopodobna.

Różnica w zyskach między papierami powiązanymi z inflacją a bonami o stałych odsetkach, która odzwierciedla oczekiwania inwestorów w okresie najbliższych pięciu lat, oscyluje obecnie wokół 10-miesięcznego minimum rzędu 239 punktów. A to oznacza, że średnioroczna inflacja w okresie pięciu lat wyniesie 2,4 proc. – wynika z danych zgromadzonych przez agencję Bloomberg. W lipcu roczna inflacja spadła do 4,1 proc. wobec 4,3 proc. w czerwcu.

Narodowy Bank Polski, który w ciągu pół roku podniósł siedmiodniową stopę referencyjną o 1 punkt procentowy do 4,5 proc, podczas ostatniego posiedzenia w lipcu pozostawił koszty kredytu bez zmian. W uzasadnieniu stwierdzono, że obecna polityka monetarna jest wystarczająco do sprowadzenia inflacji w następnym roku do pożądanego poziomu 2,5 proc.

“Rynek zaczyna stawiać na cięcia stóp, gdyż obecnie byłoby raczej nierozsądnie zakładać kontynuację polityki restrykcyjnej przez bank centralny. I jeśli wzrost gospodarczy drastycznie zwolni, wówczas łatwo dostrzeże się zmianę kierunku polityki monetarnej” – twierdzi Krzysztof Izdebski z Union Investment TFI.

„Jeśli inflacja dalej będzie zwalniać, wówczas zagłosuję za obniżką stóp procentowych” – powiedział wczoraj Reutersowi członek Rady Polityki Pieniężnej, Andrzej Kazimierczak, dodając, że cięcia powinny nastąpić w okresie najbliższych 12 miesięcy.