Aby chronić swoje oszczędności przed inflacją, warto się zastanowić nad lokowaniem oszczędności w walucie. Ale złoty też powinien dać zysk.
Utrzymująca się na wysokim poziomie inflacja wciąż uderza w rzeczywisty zysk lokat bankowych. Jak podał Główny Urząd Statystyczny, w lipcu liczona rok do roku wyniosła 4,1 proc. Po uwzględnieniu wzrostu cen i 19-proc. podatku od zysków kapitałowych przeciętny wynik z zakończonych dwunastomiesięcznych depozytów w lipcu wyniósł minus 0,29 proc. wobec minus 0,34 proc. przed miesiącem – policzył Open Finance. Straty skurczyły się po raz drugi z kolei, co jest efektem niższej dynamiki inflacji – w szczytowym momencie w maju wynosiła 5 proc. r./r.
– Tylko w co trzeciej instytucji klienci ochronili realną wartość zdeponowanych przed rokiem środków. Aby znaleźć się w tym wąskim gronie, należało w lipcu 2010 roku ulokować oszczędności na depozycie ze stawką powyżej 5,06 proc. Najwięcej – 1,1 proc. – zarobili klienci Noble Banku. Drugi w kolejności był Meritum Bank, którego dwunastomiesięczna lokata przyniosła 0,96 proc. realnego zysku – wylicza Michał Sadrak, analityk Open Finance. W najgorszym położeniu są klienci Pekao SA, BGK, MultiBanku, BGŻ i BZ WBK, którzy zakładając rok wcześniej lokatę z nadzieją na zyski, realnie stracili nawet powyżej 1 proc.
Ale przez najbliższy rok powinno być zdecydowanie lepiej. Narodowy Bank Polski i większość ekonomistów oczekują zejścia do połowy 2012 roku inflacji w pobliże celu RPP. – Na początku 2012 roku zdecydowana większość kończących się dwunastomiesięcznych lokat prawdopodobnie ochroni realną wartość środków. Natomiast zakładając, że wynikająca z centralnej ścieżki projekcji inflacja wyniesie w sierpniu 2012 roku ok. 2,7 proc., to średnia realna rentowność z zakładanych obecnie lokat wyniosłaby 1,23 proc. Z tego w siedmiu bankach klientom udałoby się zyskać powyżej 2 proc. – mówi Michał Sadrak.
Oprócz depozytów w złotych warto się zastanowić także nad lokatami w innych walutach. Ich oprocentowanie jest znacznie niższe niż w złotych. Wynika to z różnic w poziomie stóp procentowych. – Najlepszym na to przykładem są lokaty we frankach. W Szwajcarii poziom stóp jest bliski zera, dlatego oprocentowanie lokat we frankach zwykle nie przekracza 1 proc. Jedynym wyjątkiem jest oferta Getin Banku, ale on wymaga wpłaty aż 5000 CHF.
– Patrząc jedynie na poziom oprocentowania, może się więc wydawać, że zakładanie lokat walutowych zupełnie się nie opłaca. Osoby korzystające z tego typu produktów wybierają je jednak nie z powodu oprocentowania, ale zwykle licząc na korzystne zmiany kursów walutowych. Taka lokata może więc przynieść ponad 20-proc. zyski w ciągu kilku miesięcy – przekonuje Jarosław Sadowski, analityk Expandera. Wylicza, że jeszcze na początku kwietnia kurs franka wynosił ok. 3 zł. Obecnie kosztuje ok. 3,70 zł. Mimo niskiego oprocentowania w 4 miesiące można było zarobić ponad 22 proc.
Oprócz popularnych walut nie zaszkodzi zainteresować się także walutami mocnych europejskich gospodarek, które nie uległy kryzysowi – np. Norwegii czy Szwecji. Przez rok każda z tych walut umocniła się zarówno do dolara, jak i do euro.
Należy jednak pamiętać, że ryzyko straty na takiej lokacie jest dużo większe niż na złotowej i że waluty zawsze należy kupować na dołku, czyli gdy ich kurs spada.
Cykl DGP: JAK OCHRONIĆ SWOJE PIENIĄDZE W KRYZYSIE
Jutro NIERUCHOMOŚCI: w co warto zainwestować; co robić z nieruchomościami
Piątek GIEŁDA: czy uciekać teraz z rynku akcji; które spółki najlepiej dają sobie radę ze spadkami na giełdzie