Likwidacja przywilejów emerytalnych, trzymanie finansów w ryzach, ale też możliwość podwyżki składki rentowej czy sięgnięcia do kieszeni bogatych – to odpowiedź partii na pytanie, jak złagodzić niekorzystne skutki kryzysu
Wystarczyło kilka dni spadków na giełdach, pesymistycznych informacji płynących z gospodarki amerykańskiej i europejskiej oraz zapowiedzi ekonomistów o zbliżającej się drugiej fali globalnej recesji, aby polscy politycy zaczęli głośno mówić o reformach, o których jeszcze przed chwilą wspominali jedynie półgębkiem. Wygląda na to, że zagadnienia, które jeszcze przed chwilą były spychane na margines i zamiatane pod dywan, mogą się stać głównymi tematami zbliżającej się kampanii wyborczej.
Partie mówią zarówno o środkach doraźnych, jakie należy podjąć, aby zniwelować skutki ewentualnego kryzysu, jak i prowadzą rozważania systemowe – na naszych łamach proponują reformy strukturalne, których skutki będą odczuwalne dopiero za kilkanaście lat, ale za to budują wiarygodność polskich finansów publicznych. Paradoksalnie najbardziej konkretne w zapowiedziach okazało się PSL.

PSL: reformować po wyborach

Ludowcy szykują program wyborczy, który ma być receptą na kryzys gospodarczy i jednocześnie stanowić warunek dla przyszłej koalicji. Opowiadają się za likwidacją wyłomów w powszechnym systemie ubezpieczeniowym, czyli przywilejów dla sędziów i prokuratorów, służb mundurowych i górników. PSL chce także zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w ciągu 10 lat – docelowo wiek ustawowy miałby być podniesiony do 67 lat.
PSL deklaruje też, że po wyborach jest gotowe do rozmów o zmianach w KRUS. Receptą na ewentualne niedobory budżetowe ma być zdaniem ludowców uproszczenie systemu podatkowego, zwiększenie skuteczności ściągania podatków i zmniejszenie szarej strefy. Choć tu akurat konkretów brak.
– Trzeba doprowadzić także do bardziej aktywnej współpracy między resortem finansów, KNF i NBP. Te instytucje muszą reagować sprawniej – mówi nam szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.

PO: trzymać się ścieżki zmniejszania deficytu i reformować

Platforma chce utrzymać kurs na niższy deficyt – zerowy w roku 2015. To oznacza, że plan jest oparty na działaniach już wdrożonych, takich jak tegoroczna podwyżka VAT czy zmiany w otwartych funduszach emerytalnych.
Aby przeciwdziałać zmniejszaniu inwestycji rząd ma dopilnować jak najpełniejszego wykorzystania środków unijnych. Po wyborach podobnie jak w przypadku PSL wchodzą w grę reformy systemu emerytalnego. – Chodzi o zmiany w emeryturach mundurowych negocjowane teraz ze związkami służb mundurowych. Trzeba będzie też zająć się KRUS – wylicza Sławomir Neumann, poseł Platformy. Partia zapowiada też obniżkę VAT w 2013 roku, ale to nic nowego, ponieważ wynika ona z przyjętej w ubiegłym roku ustawy.



PiS: sięgnąć do kieszeni bogatszych

PiS wraca do swoich pomysłów na kryzys. Zdaniem prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego, jeśli trzeba będzie zdobyć dodatkowe pieniądze, należy wprowadzić podatek bankowy – dochody z niego miałyby zasilić budżet. Ale gdyby i wtedy pieniędzy było mało, PiS przewiduje wprowadzenie dodatkowych rozwiązań. – W razie potrzeby będziemy sięgać do tych głębszych, a nie płytszych kieszeni. W Polsce ponad 12 tys. osób ma zarobki powyżej 1 mln złotych – wskazywał wczoraj ewentualne źródło zastrzyku gotówki dla budżetu sam Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
A to jeszcze nie koniec. W grę zdaniem PiS wchodzą także podwyżka składki rentowej i opodatkowanie supermarketów. PiS szykuje też trzy ustawy podatkowe: nową o VAT, drugą o podatku dochodowym zawierającym rozwiązania dotyczące CIT i PIT oraz ustawę wprowadzającą te dwie ustawy. Mowa jest też o preferencjach dla przedsiębiorców tworzących miejsca pracy i ukróceniu szarej strefy.

SLD: trzymać w ryzach wydatki, podnieść składkę rentową

Lewica podkreśla, że musimy trzymać finanse publiczne w ryzach i pilnować deficytu oraz wspierać wzrost gospodarczy. Reguła wydatkowa powinna być rozszerzona na pozostałe instytucje poza rządem, takie jak sądy, NIK czy Sejm. – Nowy Sejm absolutnie musi się zająć podwyżką składki rentowej, tu musi być korekta co najmniej o 1 pkt proc. – podkreśla poseł Stanisław Stec. Ale mówi też o ulgach inwestycyjnych dla przedsiębiorców zwiększających liczbę miejsc pracy.
Jednocześnie SLD proponuje ograniczenie wydatków np. przez wycofanie naszych wojsk z Afganistanu, co ma dać dodatkowo 2 mld złotych. Proponuje też energiczne ściąganie 23 mld złotych zaległości podatkowych, nawet kosztem ich częściowego umorzenia. W grę wchodzą też reformy strukturalne. – Nowe zasady emerytur mundurowych dla nowych funkcjonariuszy – mówi Stec.

Ekonomiści: kosmetyka nic nie da

– Kierunek tych wszystkich propozycji jest słuszny, ale to nie są propozycje całościowe. Co z tego, że mamy propozycję wydłużenie wieku emerytalnego, skoro nie jest uzupełniona na przykład o działania na rynku pracy, które zapewnią, że przez ten ruch bezrobocie nie wzrośnie – mówi profesor Elżbieta Mączyńska, członek Rady Monitorującej „DGP”.
Jeszcze bardziej krytyczny jest prof. Krzysztof Rybiński. – Nadciąga kryzys o skali przewyższającej to, co widzieliśmy w latach 2008 i 2009. Te działania są daleko nieadekwatne. Żadna z tych partii nie jest gotowa ani intelektualnie, ani programowo. Nadchodzą czasy, gdy w wielu krajach trzeba będzie ciąć emerytury o 20 proc., bezrobocie może skoczyć w okolice 20 proc., a to, co proponują partie, to zwykła kosmetyka – podkreśla Rybiński. Jednak bardzo prawdopodobne, że faktyczna dyskusja o tym, co robić, odbędzie się dopiero po wyborach.