W poniedziałek na giełdach dalekowschodnich oraz Australii i Nowej Zelandii wystąpiły - jak obawiano się wcześnie - znaczne spadki, które przypisuje się obniżeniu ratingu wiarygodności amerykańskich obligacji rządowych przez agencję Standard & Poor's a także obawom, że kryzys zadłużeniowy w Europie ogarnie duże kraje, takie jak Włochy i Hiszpania.

Giełda tokijska rozpoczęła notowania od spadków sięgających 1,4 proc. indeksu czołowych firm Nikkei 225. Stracił on 130,21 pkt. i spadł do poziomu 9.169,67 pkt. Szerszy indeks Topix obniżył się o 1,5 proc. do 789 pkt. tracąc 12 pkt.

Wzrósł kurs euro do dolara (do 1,4320 dol. wobec 1,281 w piątek), znacznie wzrosły też ceny złota. Spadły natomiast ceny ropy wobec spodziewanego przez inwestorów spadku popytu na ten surowiec wywołanego przez spowolnienie światowej gospodarki.

Giełda w Seulu na otwarciu straciła 1,4 proc. Później spadki były jeszcze większe - indeks Kospi stracił 1,6 proc. i spadł do poziomu 1.913,58 pkt. W Sydney - prawie 2 proc. W Nowej Zelandii indeksy spadły średnio o ponad 3 proc.

W Hong Kongu indeks Hang Seng stracił na otwarciu 538,28 pkt.

W Hong Kongu indeks Hang Seng stracił na otwarciu 538,28 pkt. (2,7 proc.) spadając do 20.360,04 pkt. poniżej psychologicznej granicy 20.370 pkt.

Analizy ekspertów wskazują, że na Wall Street (po otwarciu notowań) należy liczyć się ze spadkami rzędu 2 proc.

Inwestorzy boją się, że USA, z ich największą gospodarką świata, staczają się ponownie w kierunku recesji a kryzys w Europie rozszerza się na duże państwa takie jak Włochy i Hiszpania.

"Inwestorzy są znacznie bardziej zaniepokojeni słabą gospodarką niż powiedziała to agencja S&P o amerykańskich politykach i ich niezdolności do opracowania planu zmniejszenia deficytu" - oświadczyli analitycy z firmy konsultingowej DBS.