Premier Włoch Silvio Berlusconi przyznał w piątek, że sytuacja finansowa na świecie jest bardzo trudna. "Trzeba uznać, że świat wkroczył w globalny kryzys finansowy, który ogarnia wszystkie kraje" - powiedział szef rządu na konferencji prasowej w Rzymie.



"Sytuacja jest bardzo trudna i wymaga uzgodnionych interwencji" - oświadczył włoski premier po serii telefonicznych konsultacji, jakie przeprowadził tego dnia z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, kanclerz Niemiec Angelą Merkel i premierem Hiszpanii Jose Luisem Zapatero.

"To kryzys, który nie szanuje ani rzeczywistości gospodarczej, ani fundamentów ekonomicznych" - podkreślił Berlusconi.

Poinformował, że z prezydentem Sarkozym uzgodnił, że kilka dni wcześniej niż planowano odbędzie się spotkanie ministrów finansów krajów G7. Byłoby ono - wyjaśnił - przygotowaniem do obrad szczytu szefów państw i rządów G8.

Oceniając sytuację na włoskich rynkach finansowych, Berlusconi stwierdził: "Bardzo szczególna uwaga międzynarodowej spekulacji jest w nas wymierzona; trzeba próbować postawić jej zaporę".

Premier mówił, że program oszczędnościowy jego rządu został przyjęty "absolutnie pozytywnie, z uznaniem". "Lecz sytuacja radzi przyspieszenie jego realizacji" - wskazał.

Na pytanie, czy to przyspieszenie to rezultat ponagleń ze strony Europejskiego Banku Centralnego, premier zareagował: "Czy jesteśmy rządzeni przez Europejski Bank Centralny? Nie sądzę".

"Odpowiadamy na wymogi rynków, które nie są rządzone przez nikogo, nawet przez spekulanta, i które funkcjonują także niezależnie od rzeczywistości gospodarczej krajów" - zaznaczył szef włoskiego rządu.

Obecny na konferencji w kancelarii premiera minister finansów Giulio Tremonti powiedział zaś: "W ciągu miesiąca zmienił się świat".

Zarówno Tremonti, jak i Berlusconi zapowiedzieli, że celem ich rządu jest doprowadzenie do równowagi w finansach publicznych w 2013 roku, a więc o rok wcześniej, niż do tej pory zakładano.

Jeszcze w piątek Berlusconi ma rozmawiać z prezydentem USA Barackiem Obamą.