Litr benzyny kosztuje w Polsce nawet 5,7 zł. Koncerny naftowe mówią: nie my jesteśmy winni, lecz droga ropa, dolar i podatki. Na obniżenie tych ostatnich nie pozwala nam unijne prawo. Rząd mógłby jednak na trzy miesiące obniżyć stawkę akcyzy
Zapowiadają się kosztowne powroty z wakacji. Średnia cena benzyny wynosi 5,29 zł, choć w kurortach za bezołowiówkę 98 zapłacić trzeba nawet 5,7 zł. – Przez najbliższe dwa tygodnie taniej na pewno nie będzie. Sytuację pogorszyć może rozpoczynający się sezon huraganów w USA. Gdyby tamtejsze platformy były zagrożone, spekulanci momentalnie wpłyną na ceny ropy – mówi Rafał Zywert, analityk rynków terminowych z firmy Reflex.
W ostatnich trzech tygodniach cena ropy oscylowała między 115 a 120 dolarów. – Tym razem wyższe ceny na stacjach to głównie zasługa słabnącej złotówki – twierdzą koncerny paliwowe. W ciągu miesiąca amerykańska waluta podrożała o 10 groszy.
Ale nie tylko polskich kierowców dotykają wysokie ceny paliwa. Czesi za litr najtańszej bezołowiówki płacą ponad 5,7 zł, a Grecy niemal 7 zł. Winna jest Bruksela, która narzuca wysokość podatków zawartych w paliwie wszystkim krajom UE. – Przez to mamy najdroższe paliwa na całym świecie – twierdzi Zywert. Rzeczywiście, z raportu niemieckiego instytutu GIZ, który sprawdza ceny paliw, wynika, że poza krajami unijnymi benzyna droższa jest jedynie w Turcji i Erytrei. W rankingu najtańszych państw z początku tego roku na 253 kraje Polska jest sklasyfikowana na 157. miejscu – w grupie, w której podatki w paliwie są najwyższe. Taniej jest nie tylko w USA, Rosji czy w Emiratach Arabskich, lecz w Japonii, Australii czy Singapurze.
W przypadku Polski dokładnie połowę ceny benzyny stanowią podatki: – akcyza, opłata paliwowa i VAT.
Wysokość tej pierwszej i drugiej wynika z dyrektyw unijnych – wspólnie muszą wynosić minimum 359 euro na tysiąc litrów paliwa. Jednak jej wysokość w złotych oblicza się na podstawie średniego kursu z 1 października poprzedniego roku. 1 października 2010 r. euro warte było niecałe 3,98 zł, a akcyza z opłatą paliwową ustalone zostały w wysokości 1660,19 zł – czyli 420 euro. To o 61 euro więcej niż dopuszczalne minimum. Czyli rząd mógłby obniżyć ceny na stacjach. – Minister finansów może wydać rozporządzenie, które maksymalnie na trzy miesiące obniża stawki akcyzy – tłumaczy Radosław Pietrzak, menedżer z firmy Deloitte. Ten przepis został już raz zastosowany – w 2004 r. rząd obniżył akcyzę o 5 gr.
Benzyna staniałaby wtedy o mniej więcej 30 gr, a olej napędowy – o 13 gr. To jednak nieopłacalne z punktu widzenia budżetu – traciłby 11 mln zł dziennie. Wykluczone jest także obniżenie VAT na paliwo – przepisy unijne mówią, że nie mogą być one obłożone żadną stawką preferencyjną, lecz podstawową. A ta, w przypadku Polski, wynosi 23 proc. I naliczana jest nie od cenny rafineryjnej paliwa, lecz od powiększonej o akcyzę i opłatę paliwową. Innymi słowy mamy do czynienia z opodatkowaniem podatku.
Gdyby VAT naliczano bezpośrednio od ceny netto, benzyna potaniałoby o 60 groszy. To jednak obniżyłoby dochody budżetu o 6 mld zł rocznie. Albo jeszcze bardziej, zważywszy na to, że podobnego rozwiązania domagałyby się branże spirytusowa, tytoniowa i motoryzacyjna, w których również obowiązuje akcyza i płacony od niej VAT. Gorzej, że wyższe ceny paliwa obniżają konkurencyjność gospodarki i powodują wzrost cen.